Nad kredytobiorcami w Polsce zbierają się czarne chmury. Ekonomiści przekonują się, że Rada Polityki Pieniężnej (RPP) jest coraz mniej chętna do obniżek stóp procentowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
RPP niechętna obniżkom stóp? Jest coraz więcej sygnałów
Przemysław Litwiniuk, członek RPP powiedział kilka dni temu w Radiu TOK FM, że są argumenty, które w określonych warunkach mogłyby przemawiać za skorygowaniem błędu przedwczesnych i nadmiernych obniżek stóp we wrześniu i październiku 2023.
Obecnie przedstawiciel RPP nie widzi potrzeby podwyżki stóp, ale każdy kolejny miesiąc zwiększa ryzyko, że taka konieczność może się pojawić. Dodał też, że dostrzega skutki waloryzacji świadczenia 500 plus i widzi ryzyka związane z polityką dotyczącą działań osłonowych, administracyjnych i fiskalnych.
Co więcej, jego zdaniem, mając na uwadze, że skuteczność polityki pieniężnej jest odroczona w czasie, już dziś powinno się rozważać zbudowanie większości do "dostosowania stóp" do tego, co może wydarzyć się w grudniu, czy w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Z kolei Henryk Wnorowski z RPP powiedział w wywiadzie dla Bloomberga, że przewidywanie kolejnych ruchów Rady stało się ekstremalnie trudne i osobiście nie odważyłby się przewidzieć, jak RPP zachowa się w tym roku.
Niepewna końcówka roku
Co takiego się może wydarzyć? Przede wszystkim chodzi o wzrost inflacji. Zdaniem Rady istnieje wiele ryzyk dla dalszego hamowania cen w kraju. Kontrowersyjnymi kwestiami są:
- przywrócenie VAT na żywność
- podwyżki cen energii.
Jednocześnie Rada zwraca uwagę na słabe wyniki gospodarki w IV kw 2023 r. oraz na spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw.
"Małe szanse na jakiekolwiek obniżki stóp NBP w tym roku potwierdziła konferencja prof. Glapińskiego. Do niedawna prezes NBP mówił, że stopy realne (wysokość stóp w porównaniu z inflacją) blisko -3 proc. zabijają gospodarkę. Dzisiaj zauważa, że trwa ich dalszy wzrost (a więc zacieśnienie polityki), ale działają tylko mrożąco. Prezes nie widzi także miejsca na cięcie stop w II pol. 2024 r., nawet w warunkach luzowania przez inne banki centralne, ponieważ NBP dzisiaj dopiero "dobija hydrę" inflacji i do końca roku sytuacja się nie zmieni" - piszą w swoim komentarzu specjaliści ING Banku Śląskiego.
Po spadku w okolice celu NBP w marcu w II połowie 2024 r. inflacja według nich może wzrosnąć w okolice 4-7 proc. Ekonomiści Banku Pekao idą jeszcze dalej. Ich zdaniem, Rada Polityki Pieniężnej nie zmieni poziomu stóp do końca 2025 r.
Odwrócenie inflacji i ożywienie gospodarcze zamkną bardzo krótkie okno do kontynuacji cięć stóp procentowych, a RPP będzie prowadzić restrykcyjną politykę. Jednocześnie, duża część rozumowania stojącego za stabilizacją stóp w 2024 r. może być zastosowana do 2025 roku. Gospodarka będzie wówczas jeszcze mocniejsza, otoczenie mniej dezinflacyjne, a ryzyka wzrostu inflacji w kraju rozlane szerzej (spodziewamy się, że inflacja bazowa będzie delikatnie rosnąć od II połowy 2024 r.) - przekonują.
Ceny energii niewiadomą
Niezwykle istotną kwestią, pisząc o scenariuszach inflacyjnych, są jak wskazał wcześniej sam NBP - ceny energii.
Na początku tygodnia wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka poinformował, że przepisy w sprawie cen energii dla odbiorców w drugiej połowie roku powinny być wypracowane do połowy marca. Analiz wymaga m.in. określenie progu dochodowego uprawniającego do otrzymania rządowego wsparcia.
Rafał Gawin, prezes URE ocenił, że jednym z pomysłów, obok dodatków osłonowych, mogłoby być odmrożenie jednej z dwóch taryf, np. dystrybucyjnej. Odmrożenie taryfy dystrybucyjnej spowodowałoby wzrost rachunku o 20 proc. Gdyby je uwolnić zupełnie ten wzrost byłby jeszcze wyższy i wyniósłby ok. 40 proc.
Gawin ocenił także, że innym pomysłem może być zmiana okresu obowiązywania taryfy, ale wymagałoby to rozwiązań ustawowych. Co by to dało?
"Zmiana okresu taryfy, przykładowo od 1 lipca 2024 do 30 czerwca 2025 implikowałaby pojawienie się w portfelu kontraktów z przyszłego roku, z inną, dużo niższą ceną, co by spowodowało, że cena rozliczeniowa uśredniona dla całego roku w drugiej połowie 2024 r. mogłaby być trochę niższa" - wyjaśniają eksperci PKO BP.
Jak podkreślają, ceny energii na przyszły rok w kontraktach kształtują się na poziomach istotnie niższych niż na ten rok.
Rozważane rozwiązania miałyby różne oddziaływanie na inflację. W scenariuszu przedłużenia mrożenia cen dla ograniczonej grupy gospodarstw domowych w inflacji zobaczylibyśmy całościowy wzrost cen. Rozwiązania przytaczane przez R.Gawina oznaczałyby, że skala wzrostu inflacji na skutek zmian cen energii byłaby mniejsza. Zapowiedzi ograniczenia rządowej interwencji na rynku nośników energii stanowią ryzyko w górę dla naszego scenariusza inflacyjnego - komentują.
Sam prezes NBP Adam Glapiński w zeszłym tygodniu mówił, że w 2024 r. w RPP nie będzie większości ani do podwyżek, ani do obniżek stóp procentowych. Decyzje będą jednak podejmowane "od danych do danych" ze względu na wysoką niepewność.
Nieco inne zdanie w tym względzie mają specjaliści Banku Millennium. Ich zdaniem mimo jastrzębiego wydźwięku konferencji prezesa NBP, nie można całkiem wykluczyć złagodzenia polityki pieniężnej w Polsce pod koniec 2024 r. Mocny złoty i negatywne tendencje w otoczeniu zewnętrznym mogą, jak twierdzą, otworzyć przestrzeń do poluzowania warunków monetarnych pod koniec tego roku.