Na początku tygodnia pisaliśmy, że Polacy kwestionują umowy kredytowe, powołując się na tzw. sankcję kredytu darmowego. To kara przewidziana w ustawie o kredycie konsumenckim (art. 45) za nadużycia kredyto- i pożyczkodawców. Kancelarie intensywnie werbują klientów w internecie. Robią to za pomocą reklam — głównie formularzy zachęcających do pozostawienia danych kontaktowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skargi do rzecznika
Kiedy kredytobiorca może powalczyć o darmowy kredyt? Gdy w umowie znajdzie błędy. Najczęstszy dotyczy źle wskazanej kwoty kredytu — głównie powiększonej o prowizję banku czy koszt ubezpieczenia, od której naliczono odsetki. Klienci kwestionują też sformułowania dotyczące odstąpienia od umowy, wcześniejszej spłaty czy oprocentowania. Niekiedy pomocy szukają u Rzecznika Finansowego.
Jak udało się nam dowiedzieć, od roku 2019 do chwili obecnej Rzecznik Finansowy interweniował w tego typu sprawach 494 razy. Z danych prezentowanych na poniższej grafice wynika, że problem nie jest nowy, a liczba tegorocznych interwencji jeszcze nie przebiła rekordowego 2020 roku.
W komentarzu przesłanym money.pl Rzecznik Finansowy dr Bohdan Pretkiel pisze, że sankcja kredytu darmowego wzmacnia prawa konsumentów poprzez mobilizację kredytodawcy do przestrzegania określonych obowiązków informacyjnych, które zostały na niego nałożone na podstawie przepisów prawa.
Jest to ważne narzędzie ochrony praw klientów instytucji finansowych. Zastosowanie sankcji kredytu darmowego prowadzi do tego, że konsument ma obowiązek zwrócić kredytodawcy jedynie kapitał wykorzystanego kredytu bez odsetek i innych kosztów kredytu należnych kredytodawcy w terminie i w sposób ustalony w umowie — zaznacza dr Pretkiel.
Wskazuje ponadto, że jeżeli konsument uważa, że w umowie pojawiają się nieprawidłowości, to powinien złożyć w banku pisemne oświadczenie o skorzystaniu z sankcji kredytu darmowego. Uprawnienie do skorzystania z tej sankcji wygasa po upływie roku od dnia wykonania umowy, czyli od momentu spłacenia zobowiązania. Bank może nie zgodzić się roszczeniem klienta, w takiej sytuacji zostaje mu pozew sądowy.
Prawnicy w blokach startowych
Pozwów o darmowy kredyt będzie przybywać. — Problem zaczyna dopiero wybrzmiewać nie tylko w mediach, ale również w sądach, które zaczynają mierzyć się z tym zagadnieniem. Mam wrażenie, że dzięki sprawom frankowym możemy dziś mówić o wzroście zainteresowania prawem ochrony konsumentów oraz jego wzmocnieniu w zakresie prac legislacyjnych i stanowisku zajmowanym przez sądy powszechne — uważa w rozmowie z money.pl mec. Wojciech Bochenek specjalizujący się w sprawach frankowych.
Pomocny w sporach z bankami okazał się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który kładzie mocny nacisk na ochronę konsumentów jako słabszego uczestnika rynku. Dzięki takiemu podejściu kancelarii mec. Bochenka przybywa klientów, którzy zaczynają szukać wsparcia w zakresie sankcji kredytu darmowego. Według naszych dwóch kolejnych rozmówców kancelarie wciąż badają grunt w tego typu sprawach, ale nie mają oni jednak wątpliwości, że będzie to jedno z kluczowych źródło przychodów prawników w najbliższych latach.
Kilkadziesiąt umów o kredyt konsumencki przeanalizował mec. Dominik Orzechowski. — Ok. 70 proc. z nich kwalifikuje się do sankcji kredytu darmowego. Zakładamy, że po korzystnym wyroku Trybunały Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który zapadnie w takiej sprawie, do sankcji będzie kwalifikować się 80-90 proc. umów — mówi w rozmowie z money.pl prawnik.
Dodaje, że banki w całości odrzucają oświadczenia klientów ws. sankcji kredytu darmowego, stwierdzając, że nie ma podstaw do skorzystania z niej. Kancelaria Orzechowskiego skierowała do sądów pierwszej instancji ok. 30 spraw. Pierwszych rozstrzygnięć spodziewa się we wrześniu i październiku.
Spór o miliardy złotych
Jaka może być skala pozwów? O to pytamy Krzysztofa Szymańskiego, blogera finansowego z wieloletnim doświadczeniem w sprzedaży produktów finansowych.
Do sądów pójdzie co najmniej 30 proc. klientów z kredytem konsumenckim. Skoro portfel tych kredytów wart jest ok. 155 mld zł, to daje nam kwotę 46,5 mld zł. Jest to liczba spraw nie do przerobienia nie tylko przez prawników, ale też przez sądy. Pomyślmy, co by się działo, gdyby do sądów wpłynął milion nowych pozwów, skoro obecnie sędziowie nie wyrabiają się z obsługą niespełna 200 tys. spraw frankowych — zauważa ekspert.
Z obserwacji Szymańskiego wynika, że kancelarie czekają ze składaniem pozwów na pierwsze korzystne wyroki, by następnie ruszyć z kopyta. Uważa, że gdy to nastąpi, to w sądy uderzy fala nieporównywalna nawet z falą pozwów frankowych.
WIBOR do likwidacji. NBP unika tematu
Na razie prawnicy kompletują dokumentację i podpisują kolejne umowy z klientami. Według szacunków Szymańskiego w kolejce do złożenia czeka kilkanaście tysięcy pozwów. Mając na uwadze prokonsumenckie podejście sędziów, prawnicy oczekują szybkiego rozwoju spraw z wykorzystaniem sankcji kredytu darmowego i ukształtowania się linii orzeczniczej na korzyść klientów banków.
W większości przypadków kwoty sporu nie przekraczają 75 tys. zł. Oznacza to, że sprawy trafiają do sądów rejonowych, których referaty nie są mocno obciążone. Sprawy będą rozpatrywane w rok lub dwa — przewiduje Szymański.
Dodaje, że katalog uchybień kwalifikujący się do sankcji kredytu darmowego jest szeroki. Jeśli w umowie jest kilka błędów, to zwiększa szanse na sukces w sądzie i darmowy kredyt.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl