W opublikowanym w piątek wywiadzie na portalu interia.pl premier został zapytany o ewentualne przedłużenie wakacji kredytowych.
Niczego nie wykluczam. Jeżeli inflacja będzie ponownie mocna, uderzy w zdolność do spłaty kredytów, to zareagujemy - powiedział Mateusz Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przedłużenie wakacji kredytowych. Premier wskazał warunki
Jak dodał, "nie ma w tym momencie planów, by przedłużać wakacje kredytowe". - Jesteśmy dziś w drugim roku obowiązywania programu, dopiero teraz widzimy jego wpływ na ludzi, na kredytobiorców, na całą akcję kredytową i na tzw. poziom kredytów trudnych. Zobaczymy, jak będą kształtowały się stopy proc. w przyszłym roku, bo od tego zależy i kondycja gospodarstw domowych, i zdolność do zaciągania kredytów - powiedział Mateusz Morawiecki.
Pytany, czy spodziewa się obniżki stóp procentowych w tym roku, odparł: - Myślę, że jest to możliwe, a nawet prawdopodobne.
- Co do zasady nie mówimy "nie" i nie mówimy też w jakim kształcie mogłoby to rozwiązanie funkcjonować w roku 2024 - w takich słowach na pytanie o przedłużenie wakacji kredytowych odpowiedział z kolei wiceminister finansów Artur Soboń. Jak wskazał w programie "Tłit" Wirtualnej Polski, rząd będzie podejmować decyzję w połowie roku.
Przypomnijmy: z wakacji kredytowych w 2023 r. mogą skorzystać kredytobiorcy posiadający kredyt hipoteczny w złotych, zaciągnięty na własne potrzeby mieszkaniowe. Możliwe jest zawieszenie jednej raty w kwartale. O tym, że możliwe jest przedłużenie obowiązywania wakacji kredytowych jako pierwszy poinformował money.pl.
Premier zapewnia: finanse publiczne są zdrowe
Szef rządu pytany, jak widzi odbicie gospodarcze, odparł, że od drugiej połowy tego roku. - W przypadku Polski tak, widzę szansę na V-kształtne, mocne odbicie, ponieważ mamy silne fundamenty: dług publiczny w relacji do PKB spada, finanse publiczne są zdrowe, deficyt budżetowy nie jest wysoki, wiele firm uratowanych przed bankructwem - wymienił Morawiecki.
Mateusz Morawiecki zapewnił również w wywiadzie, że rząd już dzisiaj przygotowuje się do przyszłej zimy. - Zgromadziliśmy duże zapasy węgla - dodał. Zdaniem premiera ten rok to rok potencjalnie wielu zmienności.
Jeśli będzie odbicie gospodarcze, to wtedy popyt na surowce wzrośnie, co przełoży się na wyższą inflację. Ceny węgla są dwa razy niższe niż były jeszcze cztery miesiące temu i ciągle spadają. W tym momencie można kupić tonę po 150-160 dolarów, a to jest impuls dezinflacyjny. Podobnie z gazem. Mieliśmy ponad 340 euro za MWh, a dziś jest wielokrotnie taniej. Jednak inne surowce, jak np. miedź, mogą dalej drożeć. Zwłaszcza w przypadku mocnego odbicia w Chinach. Tąpnięcie inflacyjne może być bardzo szybkie, ale równie dobrze - może być o wiele wolniejsze niż pokazują prognozy. I od tego uzależniamy nasze kolejne działania. Także związane z wakacjami kredytowymi - tłumaczy Morawiecki.