Biuro Informacji Kredytowej (BIK) identyfikuje dziennie średnio ponad 20 prób wyłudzeń kredytów, a skala nieraportowanych ataków oszustów jest wielokrotnie większa. Tylko w pierwszych trzech miesiącach tego roku złodzieje w ten sposób chcieli wyłudzić ponad 83 mln zł.
Co ciekawe, sami oszuści są już na tyle bezczelni, że próbują wykorzystać strach przed tego typu wyłudzeniami. Podszywają się więc właśnie pod instytucje takie jak BIK, żeby wzbudzić zaufanie ofiar i zdobyć dane osobowe oraz dostępy do kont bankowych.
Celem tego typu ataku stała się jedna z naszych czytelniczek. Pani Urszula z Wrocławia przyznaje, że była świadoma różnych metod stosowanych przez tego typu oszustów, ale skrzętnie przygotowany plan wyłudzenia od niej dostępu do kont kompletnie ją zaskoczył.
- Byłam zupełnie zdezorientowana, gdy kilka dni temu w pracy, w godzinach porannych zadzwonił do mnie telefon z "Biura Informacji Kredytowej". Dokładnie taki podpis wyświetlił mi się na ekranie. Od rzekomego konsultanta usłyszałam, że ktoś w zupełnie innym mieście w banku PKO BP, w którym od dawna nie mam konta, chce wziąć na mnie kredyt - opowiada.
Urszula nie była przypadkowym celem, bo dzwoniąca osoba znała jej panieńskie nazwisko. Historię uprawdopodobnił fakt, że właśnie tym nazwiskiem posługiwała się, gdy kilka lat temu była klientką PKO BP.
Telefon za telefonem
Rzekomy konsultant, który - jak zauważa nasza czytelniczka - miał wyraźnie wschodni akcent, sugerujący ukraińskie lub rosyjskie pochodzenie, wypytał ją o to, gdzie aktualnie ma konta bankowe i zapewnił, że wkrótce ktoś z tych banków będzie się z nią kontaktował. Na pytanie, czy powinna to zgłosić od razu na policję, dostała poradę, żeby się wstrzymać.
Minęło zaledwie 5 minut i na telefonie Urszuli wyświetliło się połączenie. Dzwonił tym razem "Alior Bank", a przynajmniej taka nazwa pojawiła się wraz z numerem telefonu. Konsultantem znowu był mężczyzna, też ze wschodnim akcentem, ale to nie była ta sama osoba co wcześniej.
- Konsultant poinformował mnie, że dostał sygnał z BIK o próbie wyłudzenia i możliwego włamania na konto. Pytał o logowania na rachunek z modeli telefonów, które kiedyś faktycznie miałam. Zasugerował konieczność blokady rachunku bankowego na co najmniej kilka dni. Zgodziłam się, przyznając, że przed chwilą i tak wszystkie pieniądze przelałam na inne konto - opowiada.
W tym momencie oszust zrozumiał, że na koncie może nie być pieniędzy. Poinformował tylko o tym, że bank dokona zabezpieczenia i w późniejszym czasie ktoś znowu się odezwie. Na tym jednak wszelki kontakt się urwał.
Kilka minut później odezwał się jednak ktoś z "Credit Agricole", a dokładniej kolejna członkini szajki oszustów (cała trójka z obcym akcentem - co było już bardzo dziwne). W tym przypadku połączenie kilka razy było przerywane.
W trakcie dwóch kilkuminutowych rozmów konsultantka usilnie próbowała wydobyć różne dane osobowe, które teoretycznie powinna mieć w swoim systemie bankowym. I to był moment, w którym nasza czytelniczka nabrała poważnych podejrzeń, że coś jest nie tak. Kontynuowała jednak rozmowę dalej.
W jej trakcie dostała informację, że jej konto, na którym aktualnie ma pieniądze, będzie dla bezpieczeństwa zablokowane nawet do 30 dni. No chyba, że wejdzie w specjalną aplikację wysłaną w linku w SMS-ie, za pomocą której będzie mogła sama uaktywnić ochronę konta.
Po kolejnym zerwaniu połączenia Urszula zdecydowała się już nie odbierać telefonów (a było jeszcze kilka prób) i sama postanowiła zadzwonić na infolinię Credit Agricole. Tam prawdziwy konsultant sprawdził, że nikt z banku w ostatnim czasie się z nią nie kontaktował. Nie ma też żadnych sygnałów o próbie wyłudzenia kredytu czy włamania na konto. To samo potwierdził Alior Bank.
Oszuści podszywają się pod BIK, Alior Bank i Credit Agricole
- Wszystko trwało około godziny. Na początku wyglądało to bardzo wiarygodnie. W pierwszym momencie na samą informację, że ktoś próbuje wziąć na mnie kredyt, ścięło mnie z nóg i nie wiedziałam, co robić. Trochę spanikowałam i nawet nie bardzo miałam czas, żeby przemyśleć, co się dzieje, bo ciągle wisiałam na telefonie - przyznaje.
Już po weryfikacji wszystkiego szybko zmieniła hasła do kont i jest już spokojna, choć ciągle zastanawia się, skąd oszuści mieli jej dane.
BIK ostrzega
- Żaden bank nie prosi o podawanie loginów, haseł. Nie prosi o klikanie w linki. Podobnie BIK. Nie weryfikuje telefonicznie, czy ktoś składał wniosek kredytowy, nigdy nie prosi o żadne dane osobowe ani o zainstalowanie aplikacji - podkreśla w rozmowie z money.pl Aleksandra Stankiewicz-Billewicz z BIK.
- To do nas klienci mogą zadzwonić po pomoc, a posiadacze swojego konta w BIK mogą bezpiecznie kontaktować się za pomocą formularza. Nasi klienci posiadający alerty BIK otrzymują od nas powiadomienia SMS-em lub pocztą elektroniczną o tym, że na ich dane został złożony wniosek o kredyt lub pożyczkę bądź jakaś instytucja finansowa sprawdzała historię kredytową. Są to komunikaty generowane przez system automatycznie - tłumaczy.
Aleksandra Stankiewicz-Billewicz potwierdza, że w ostatnim czasie było więcej zgłoszeń o próbach oszustwa na BIK. Zauważa, że oszuści nie tylko podszywają się pod BIK, ale też podają się za przedstawicieli Narodowego Banku Polskiego (NBP) czy Związku Banków Polskich (ZBP), czyli instytucji, które z udzielaniem kredytów nie mają nic wspólnego. Żerują jednak na niewiedzy ludzi.
BIK ostrzega na swoich stronach internetowych o różnych oszustwach. Problem w tym, że często sprawcy tego typu wyłudzeń pozostają bezkarni. Trudno ich namierzyć.
Sam BIK przyznaje, że przypadków podszywania się pod tę instytucję formalnie nie zgłaszał organom ścigania. Tłumaczy, że nie ma nagranych żadnych konkretnych rozmów z oszustami, które mogłyby być dowodem. Tego typu sprawy powinny zgłaszać osoby, które były celem przestępców.