Pan Jarosław (imię zmienione) skontaktował się z Maciejem Samcikiem, autorem bloga subiektywnieofinansach.pl, by opowiedzieć, co usłyszał od banku przy odmowie przyznania mu kredytu. Najpierw jednak trzeba nakreślić, kim jest niedoszły klient instytucji finansowej.
Klient idealny?
Czytelnik portalu jest zatrudniony na stanowisku dyrektora w korporacji, ma dobrą pensję. Jest zatrudniony na umowie o pracę, ma dochody na poziomie kilku średnich krajowych. Do tego dochodzą jeszcze wpływy z wynajmu mieszkania. Jak czytamy, jest w kwiecie wieku (ok. 40 lat) i w szczycie zawodowej kariery. Ma żonę – również zatrudnioną na umowę o pracę – i dziecko. Wraz z partnerką podjął decyzję o przeprowadzce do większego mieszkania.
Od dawna dbał też o swoją zdolność kredytową i historię. W rejestrach banki mogą przeczytać o nim, że wszystkie dotychczasowe kredyty spłacał terminowo (w tym także jeden mieszkaniowy), a jego scoring w BIK jest na optymalnym poziomie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wystąpił więc w kilku bankach o kredyt z wkładem własnym 20 proc. Kolejne 20 proc. wartości zakupu mieszkania chciał przeznaczyć na nadpłatę rat tak szybko, jak tylko będzie mógł. Tak jak przewidywał, banki zabiegały o podpisanie z nim umowy. Wybrał ten, który zaoferował mu najlepsze warunki umowy.
Otyłość stanęła na drodze
Jak tłumaczy portal subiektywnieofinansach.pl, bank zwraca uwagę na trzy aspekty przed podpisaniem umowy. Pierwszym są dochody przyszłego kredytobiorcy, drugim – hipoteka na nieruchomości. Ostatnim jest ubezpieczenie mieszkania (murów) i samego kredytobiorcy na wypadek, gdyby z przyczyn losowych nie mógłby zarabiać pieniędzy. Obciążenie w takim wypadku wziąłby na siebie ubezpieczyciel.
Ze względu na wysoką kwotę kredytu, bank skierował klienta na dodatkowe badania lekarskie, których koszty pokryła instytucja finansowa. To miało też na celu uspokoić firmę ubezpieczeniową. I właśnie wtedy zaczęły się schody.
Dziś dostałem odmowę ubezpieczenia i – co za tym idzie – również odmowę kredytu ze względu na otyłość – opowiada portalowi pan Jarosław.
Otyłość może być problemem
Maciej Samcik zauważa jednak, że otyłość to choroba, która jest odpowiedzialna m.in. za wzrost ryzyka cukrzycy, nadciśnienia. Dlatego też, jak przypuszcza dziennikarz, ubezpieczyciel i bank wyszły z założenia, że może okazać się, iż klient będzie pracował krócej, niżby wynikało to z jego PESEL-u, gdyż jest bardziej narażony na choroby uniemożliwiające regularną pracę.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.