3 stycznia 2020 r. w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się kolejna rozprawa, po której został ogłoszony wyrok w sprawie z powództwa państwa Dziubaków przeciwko Raiffeisen Bank International AG. Pierwotnie spodziewaliśmy się, iż wyrok zapadnie jeszcze w 2019 roku.
Odroczenie rozprawy na 2020 r. spowodowane było dopuszczeniem przez sąd pisemnego stanowiska Rzecznika Praw Obywatelskich. RPO sugerował, iż wyeliminowanie z umowy niedozwolonych klauzul powinno skutkować jej unieważnieniem. I sąd faktycznie się do tego zdania przychylił wydając wyrok.
Adwokat państwa Dziubaków, Agnieszka Plejewska, podkreśla w rozmowie z Money.pl, że jej klienci są zadowoleni z wyroku i obrotu sprawy. Sąd przyznał im rację. W tym momencie otwartą pozostaje jeszcze kwestia "roszczenia o zasądzenie". Cóż to takiego?
Państwo Dziubakowie wolni od umowy
Zdaniem Sądu Okręgowego umowa zawarta pomiędzy stronami sporu zawiera postanowienia abuzywne, co uniemożliwia dalsze jej wykonywanie. Nie jest możliwe również zastąpienie niedozwolonych postanowień przepisami prawa krajowego. Sąd odniósł się do dyrektywy 93/13, wyroku TSUE zapadłego w niniejszej sprawie, a także stanowiska RPO oraz Rzecznika Finansowego. Ponadto sąd wziął pod uwagę wolę kredytobiorców, którzy od początku dążyli do unieważnienia zawartej umowy.
- Wyrok TSUE z dnia 3 października 2019 r. niewątpliwie wpływa na linię orzeczniczą sądów polskich, szczególnie, że część składów orzekających w wielu sądach postanowiła zawiesić postępowania do czasu wydania stosownego orzeczenia przez Trybunał. W ciągu ostatnich trzech miesięcy zapadło wiele wyroków w tzw. sprawach frankowych, przy czym większość z nich jest pozytywna dla kredytobiorców - mówi Money.pl Kacper Jankowski, prezes Votum Robin Lawyers.
- Dzisiejszy wyrok mógłby wydawać się drobnym krokiem w zakresie dochodzenia swoich roszczeń na drodze sądowej dla tysięcy kredytobiorców frankowych, jednakże ma on wręcz wymiar symboliczny, gdyż daje nadzieję i siłę innym kredytobiorcom, którzy dopiero będą podejmować decyzję o wejściu na drogę sądową - dodaje Jankowski.
Sprawa nie jest jednak łatwa w interpretacji. Prezes Votum tłumaczy, że sąd uznał, iż cała umowa kredytowa jest nieważna i oddalił roszczenie o zapłatę nienależnego świadczenia z nieważnej umowy. Zasądził natomiast na rzecz kredytobiorców koszty procesu. Powodowie mają wyrok, który potwierdza nieważność umowy kredytowej, co powinno prowadzić do rozliczenia z bankiem, a więc do zwrotu wszystkiego co powodowie wpłacili na rzecz banku.
Rozwód a kredyt mieszkaniowy. O czym warto wiedzieć
Tak jednak się nie stanie. Jankowski tłumaczy, że na skutek zastosowania przez sąd potrącenia z urzędu to powodowie zobowiązani są do zwrotu środków na rzecz banku. Dlaczego? Bo mimo wszystko nie spłacili jeszcze kwoty kapitału udostępnionej przez bank. Sąd zastosował więc dość niekorzystną dla kredytobiorców teorię salda. Oznacza ona – w ogromnym skrócie – iż muszą oni spłacić bank. Wyrok Sądu z Warszawy jest w mniejszości wyroków w sprawach frankowych, w których zastosowanie znajduje teoria salda.
Bardziej korzystna dla kredytobiorców jest teoria dwóch kondykcji, w której obie strony spłacają nawzajem swoje zobowiązania. W tym przypadku frankowicze mają do spłacenia niewielkie kwoty lub dostają część swoich pieniędzy z powrotem.
"Najważniejsze, że wygrali"
Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu uważa, że wyrok jest dla państwa Dziubaków bardzo korzystny.
- Unieważnienie umowy jest najlepszym dla nich wyjściem. Sąd wyraźnie powiedział, że to bank podjął ryzyko poprzez włożenie do umowy zapisów nieuczciwych. Musiał się więc liczyć z tym, że zarobi, o ile kredytobiorcy nie pójdą do sądu. Jak widać - oszukał się sam. Sąd podkreślił, że naruszona została równowaga stron i ryzyko zostało jedynie po stronie konsumenta. Bank wykorzystał całą swoją przewagę - mówi Szcześniak w rozmowie z Money.pl.
Jednocześnie podkreśla, że zastosowana przez sąd teoria salda nie jest dla kredytobiorców tak niekorzystna, jak mogłoby się wydawać. Nie znamy szczegółów rozliczeń pp. Dziubaków z bankiem, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, iż niewiele brakuje im do spłacenia kwoty wyrażonej w złotówkach, jaką otrzymali z chwilą zawarcia umowy kredytowej.
Z rozmowy z mec. Plejewską wiemy, że państwo Dziubakowie mają do spłaty jeszcze 160 tysięcy złotych. Kwestia ewentualnej apelacji pozostaje na razie otwarta. Decyzja należy do jej klientów, ale i tak deklarowali oni chęć uregulowania należności wobec banku.
- Sala zareagowała spokojnie, bo wszyscy się spodziewali takiego wyroku - poinformował nas Kacper Jankowski. Jak dodał, ten sam sędzia wydał podobny wyrok w kwestii kredytu w Millenium Banku.
- Z wypowiedzi pani Dziubak w sądzie wynika, że jest zadowolona z wyroku. Osobną sprawą będzie zapewne rozliczenie między bankiem a klientami. Sam wyrok jest korzystny dla frankowiczów - potwierdza w rozmowie z nami.
- Pełnomocnik banku chwytał się różnych argumentów, nawet tych jawnie sprzecznych z wyrokiem TSUE. Wyrok nie jest prawomocny, można więc się spodziewać, że bank złoży apelację - dodał Jankowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl