Według "Gazety Wyborczej" negocjacje PFR, który przejął Pesę w lipcu 2018 roku, dotyczą dalszego finansowania, bez którego Pesa może nie przetrwać. I to mimo że spółka dostała aż 1,5 mld zł (z czego 1,2 mld zł to kredyt, a 300 mln zł - gotówka od Funduszu).
Pesa jednak zaprzecza i zapewnia, że nie chodzi o dodatkowe finansowanie, a jedynie o "wydłużenie do 2025 roku dotychczasowego portfolio kredytów i gwarancji oraz uelastycznienie ich warunków".
Spółka przekonuje że limity kredytowe i gwarancyjne "są niezbędnym elementem w planowaniu rozwoju produkcji i pozyskiwania nowych kontraktów".
"Wyborcza" podkreśla, że Pesa nie była dotychczas zadowolona z formy pomocy, udzielanej jej przez banki - pieniądze, które miała dostać, spływały do niej z opóźnieniem.
Do dziś producent boryka się przez to z opóźnieniami w realizacji kontraktów. Z tego zaś powodu dostawcy komponentów podnosili Pesie ceny, bo wliczali w to ryzyko kolejnych opóźnień w płatnościach.
Za firmą ciągnie się kilka mocno opóźnionych kontraktów - jak ten dla niemieckich kolei, w ramach którego ma dostarczyć Deutsche Bahn 72 pociągi Link, albo dla Intercity na dostawę wagonów. Spółka chce jak najszybciej je zrealizować i wyjść na prostą.
PFR oczekuje, że Pesa w tym roku będzie w pełni stabilna finansowo - pisze "Wyborcza".
PESA Bydgoszcz to polski producent niemal wszystkich rodzajów pojazdów szynowych - pociągów elektrycznych i spalinowych, lokomotyw oraz tramwajów; zajmuje się także modernizacjami, naprawami i przeglądami taboru. Jej pojazdy są eksploatowane w Polsce, Włoszech, Niemczech, Rosji, Czechach, na Węgrzech, Ukrainie, Litwie, Białorusi i w Kazachstanie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl