Nastroje wśród konsumentów zaczęły się poprawiać. Widać to zarówno w wydatkach, jak i w większej chęci do zaciągania pożyczek. Z najnowszych danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że w tygodniu między 6 a 12 lipca liczba wniosków o kredyty ratalne urosła o niecałe 5 proc. Wprawdzie popyt na kredyty zaczął rosnąć już w kwietniu, ale wynik z połowy lipca jest wyraźnie lepszy niż rok temu o tej samej porze.
Z czego to wynika? Można wymienić trzy powody. Po pierwsze, niskie stopy procentowe sprawiają, że kredyty stały się bardzo tanie i opłaca się je teraz zaciągać. Po drugie, sprzedawcy działający w post-covidowej rzeczywistości, którzy chcą nadrobić straty, kuszą konsumentów promocjami. I wreszcie, wielu Polaków najwyraźniej uwierzyło, że lockdown stał się przeszłością, a kryzys gospodarczy został zażegnany.
- Zapytania kredytowe kierowane przez banki i SKOKi do BIK-u można uznać jako mierniki poziomu popytu na kredyty oraz jako czynniki wskazujące na przyszłą akcję kredytową na rynku kredytów dla gospodarstw domowych i firm. Należy mieć na uwadze także, że na rzeczywistą wielkość i wartość akcji kredytowej będzie również wpływała polityka kredytowa banków – komentuje dla money.pl prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.
Polacy zaciągają kredyty np. na zakup mebli, sprzętów domowych i elektroniki. Jak wynika danych GUS-u, firmy, które handlują takimi towarami notują wzrosty od kilku miesięcy. W maju dynamika sprzedaży w segmencie meble/ rtv/ agd wyniosła ponad 14 proc., w porównaniu z poprzednim miesiącem.
Według BIK widać też lekką poprawę nastrojów wśród przedsiębiorców. Na przykładzie najmniejszych firm widać, że w tygodniu między 6 a 12 lipca liczba zapytań o kredyty dla mikroprzedsiębiorców urosła o 6,6 proc., a jeszcze tydzień wcześniej widoczny był spadek zapytań na poziomie minus 11,3 proc.
- W mojej opinii część mikroprzedsiębiorców rozwijających swoją działalność w sektorze e-commerce dostrzega potrzebę rozwoju infrastruktury informatycznej, środków na zakup licencji itp. Tę początkową jeszcze fazę pozytywnego trendu można odczytywać także przez pryzmat aktywizacji mikrofirm związanej z wykorzystaniem środków z tarczy antykryzysowej - komentuje prof. Rogowski.
Część ekspertów radzi jednak wstrzymać się z otwieraniem szampana, widząc w zwiększonym zainteresowaniu kredytami możliwe problemy, a nie przesłanki o końcu kryzysu. - Kryzys się dopiero zbliża, kończymy okres szoku wywołanego lockdownem. Wszyscy wiedzieli, że to nie może trwać wiecznie. Dopiero w tej chwili przychodzi moment kryzysu, którego nie da się zakończyć rządową decyzją. To będzie ciężka recesja. Mamy w Polsce dość powszechne niezrozumienie sytuacji - mówił w programie "Money. To się liczy" prof. Witold Orłowski, ekonomista.
Dobrych wieści nie mają też analitycy przepytani przez Narodowy Bank Polski. Najnowszy raport, w którym pytano o oczekiwania względem dynamiki PKB i inflacji, pokazuje, że perspektywy pogorszyły się. Eksperci spodziewają się wyraźnie głębszego spadku PKB. Prognoza zakłada, że polska gospodarka w tym roku skurczy się o 3,6 proc, a nie, jak wcześniej zakładano, o 2,6 proc. Komisji Europejska ma jeszcze bardziej pesymistyczne prognozy. Do tego najnowsze prognozy potwierdzają też, że ceny będą rosły w dość szybkim tempie. W tym roku inflacja ma być średnio na poziomie 3,3 proc. W porównaniu z poprzednią prognozą wskaźnik wzrósł o 0,1 pkt. proc.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl