W czwartek Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje, o ile podniesie stopy procentowe. Jak piszemy w money.pl, przy szalejącej w kraju inflacji rzędu ponad 12 proc., ekonomiści spodziewają się podwyżki o 100 pkt bazowych do 5,5 proc. To oznaczałoby, że przeciętna rata kredytu od października zeszłego roku wzrosłaby już o blisko 100 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W tej sytuacji zaczynają pojawiać się pytania, czy złotówkowicze nie będą przypadkiem chcieli, wzorem frankowiczów, walczyć z bankami w sądach. Przemek Gdański, prezes BNP Paribas Polska, zaznaczył w rozmowie z "PB", że mniej obawia się prób podważania zasad ustalania stawki WIBOR, "natomiast jest ryzyko, że w wyniku wzrostu stóp procentowych, koszt kredytu opartego na zmiennej stopie wzrasta i nadal będzie rósł".
- W tak niestabilnej rzeczywistości orzeczniczej, w jakiej się znaleźliśmy, pokusa, żeby pozywać banki, może być duża. Można sobie wyobrazić, że klienci zaczną argumentować, że braliśmy kredyt, gdy stopa w NBP wynosiła 0,1 proc., teraz mamy stopę 4,5 proc., że nie tak miało być, nie byliśmy w stanie tego przewidzieć, a bank nie wytłumaczył należycie ryzyka stopy. Uważam, że nie powinienem dostać kredytu, bo mnie na niego nie stać. Zmieńmy umowę albo przywróćmy oprocentowanie oparte na stopie 0,1 proc. - przytoczył argumenty.
Pomoc dla kredytobiorców
Pod koniec kwietnia premier Mateusz Morawiecki przedstawił plan pomocy dla osób, które spłacają złotowe kredyty hipoteczne. Mówił m.in. o trzymiesięcznych wakacjach kredytowych, wsparciu dla kredytobiorców, którzy mają przejściowe problemy ze spłatą rat, oraz o likwidacji WIBOR-u.
Zdaniem Przemka Gdańskiego, niezwykle niepokojące jest to, że plan pomocy kredytobiorcom ma być realizowany na koszt banków i ich akcjonariuszy.
W tak niepewnych czasach, obarczonych wieloma rodzajami ryzyka, w obliczu gwałtownego obniżenia tempa wzrostu gospodarczego lub nawet recesji, sektor bankowy powinien być w jak najlepszej kondycji, aby skutecznie zasilać gospodarkę pieniądzem dłużnym. Na gruncie liberalnym i gospodarki rynkowej mam poważne wątpliwości, czy organizowanie pomocy kredytobiorcom na masową skalę w ogóle powinno się zdarzyć - zaznaczył.
Dodał, że banki powinny w sposób elastyczny i empatyczny pomagać tym klientom, którzy w sposób niezawiniony popadli w realnie poważne kłopoty. - Nie mogą być tymi, na których przerzucana jest finansowa odpowiedzialność za decyzje klientów. Na oszacowanie finansowych skutków propozycji premiera dla sektora bankowego i konsekwencji dla całej gospodarki potrzeba więcej szczegółów i czasu — zaznaczył.