W środę Rada Polityki Pieniężnej (RPP), w reakcji na blisko 14-proc. inflację, ponownie podniosła stopy procentowe. Główna stawka oprocentowania w NBP wynosi już 6 proc. To oznacza m.in. dalsze wzrosty rat kredytów, które w przypadku większych zobowiązań liczone są już w tysiącach złotych.
W czwartek prezes NBP Adam Glapiński tłumaczył, że podwyżki stóp procentowych są konieczne, by w dłuższym horyzoncie czasu obniżyć inflację. Zastrzegł jednak, że zbliża się koniec cyklu podwyżek stóp, bo w lecie inflacja powinna osiągnąć szczyt i później będzie się stabilizować.
Co dokładniej oznacza ta zapowiedź? Czy spodziewana przez ekonomistów lipcowa podwyżka oprocentowania będzie ostatnią? Jasnej deklaracji prezesa nie było, ale głosy płynące z RPP i od ekonomistów bankowych sugerują, że aż tak dobrze nie będzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podwyżki stóp nie skończą się w lipcu
"Przestrzeń do podwyżek stóp jest w lipcu. Prawdopodobnie też we wrześniu" - powiedział w piątek członek RPP Cezary Kochalski, cytowany przez PAP. Wskazał, że za każdym razem oprocentowanie może wzrosnąć o 0,5-0,75 pkt proc. Z obecnych 6 proc. może więc sięgnąć 7-7,5 proc.
Kochalski zdradził, że podczas ostatniego posiedzenia RPP dyskutowała kwestię nadchodzącego spowolnienia gospodarczego w kontekście decyzji o podwyżce stóp procentowych.
"Zderzyliśmy na tej radzie z jednej strony naszą determinację, żeby inflację sprowadzać do celu. Determinacja do podwyżek była wyraźna. Z drugiej strony dostrzegliśmy pewne elementy, które mogą mieć wpływ na wzrost gospodarczy, czemu przyjrzeliśmy się z dużą troską, ale uznaliśmy, że w tej chwili to nie mogło wpłynąć na decyzję o podwyżkach" - przyznał.
"Jesteśmy bliżej końca niż początku, ale oznacza to więcej niż jeden ruch stóp w górę" - oceniają ekonomiści banku Pekao.
Podkreślają, że NBP przygotowuje powoli grunt do zakończenia cyklu, ale będzie on wyznaczony przez szczyt inflacji. Zauważają, że według prognoz, jakimi obecnie dysponuje RPP, ma on nastąpić latem, ale jego przesunięcie w czasie będzie też oznaczało wyższy poziom docelowej stopy procentowej.
"W świetle wczorajszej konferencji prasowej i naszych obecnych oczekiwań co do inflacji, gdzie szczyt na poziomie 16 proc. przypadnie w sierpniu, a pierwszy wyraźniejszy spadek w październiku, zdecydowaliśmy się na rewizję prognoz stóp procentowych w górę. Obecnie oczekujemy, że cykl podwyżek zakończy się na poziomie 7,5 proc. we wrześniu" - wskazują eksperci Pekao.
Zderzenie prognoz NBP i ekonomistów bankowych
Po czwartkowej konferencji prezesa NBP pojawiło się wiele komentarzy ekonomistów bankowych, którzy inaczej oceniają perspektywy wzrostu PKB i inflacji. Eksperci ING przewidują "inny przebieg inflacji w drugiej połowie 2022 roku, który nie pozwoli RPP na przerwę w podwyżkach". Szczyt inflacji prognozują dopiero na czwarty kwartał.
Są też głosy, że spowolnienie gospodarcze będzie głębsze niż to, które zapowiedział prezes Glapiński.
"Sądzimy, że skala spowolnienia gospodarczego będzie w rzeczywistości znacznie większa, niż wyobraża to sobie szef NBP (wzrost PKB może wyhamować do zaledwie 1 proc. r/r w czwartym kwartale i nieco poniżej zera na początku 2023), co będzie tym bardziej zmniejszać gotowość banku centralnego do dalszego zacieśniania polityki pieniężnej po wakacjach" - czytamy w komentarzu ekonomistów Santandera.
Według ING tempo wzrostu PKB rok do roku spowolni do poziomu poniżej 2 proc. w czwartym kwartale 2022.
oprac. Damian Słomski, dziennikarz money.pl