- Siatka wynagrodzeń w Narodowym Banku Polskim powinna być jawna. I to pomimo, że w Polsce kwestie wynagrodzeń z reguły budzą dużo emocji - mówi money.pl prof. Marek Belka, były premier i były prezes Narodowego Banku Polskiego. Prof. Belka był szefem NBP w latach 2010 - 2016.
- W Narodowym Banku Polskim zarabia się i zarabiać się powinno dobrze. Narodowy Bank Polski jest w trochę innej rzeczywistości niż spora część administracji publicznej. Widełki płacowe są wyższe, gdyż finanse NBP powinno odnosić się do sytuacji w bankach komercyjnych. W sektorze bankowym wynagrodzenia i tak są zdecydowanie wyższe. Mieliśmy w siatce płac bardzo prostą zasadę: na samej górze jest prezes Narodowego Banku Polskiego, bo każda inna sytuacja byłaby - mówiąc delikatnie - nieodpowiednia - mówi money.pl prof. Marek Belka, były premier i były prezes Narodowego Banku Polskiego. Prof. Belka był szefem NBP w latach 2010 - 2016.
- Nie będę się wypowiadał ani o konkretnych wynagrodzeniach, ani o osobach wciąż pracujących w Narodowym Banku Polskim. Dodam wprost: w ciągu mojej kadencji nikt nie zakwestionował siatki płac, była ona znana i jasna. Nikt nie mógł też kwestionować kompetencji ani prezesa NBP, ani żadnego z pracowników. Tyle w temacie - mówi prof. Marek Belka. - Każdy dzień zamieszania wokół NBP szkodzi tylko i wyłącznie NBP - dodaje.
Prof. Marek Belka do dyskusji o obecnych wynagrodzeniach w NBP został wciągnięty przez obecną ekipę. Jak zaznacza, nie jest uprawniony do podawania konkretnych kwot. Jego zdaniem powinny to zrobić służby prasowe Narodowego Banku Polskiego i dla jawności zaprezentować siatkę wynagrodzeń z poprzedniej i tej kadencji.
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, adwokat i "pełnomocnik Narodowego Banku Polskiego" (tak została przedstawiona w jedynym udzielonym wywiadzie dla serwisu wPolityce) twierdzi, że obecna siatka wynagrodzeń obowiązuje w Narodowym Banku Polskim od kadencji właśnie prof. Belki. W ten sposób Turczynowicz-Kieryłło odpowiada na zarzuty, że NBP płaci Martynie Wojciechowskiej (nie mylić z podróżniczką i dziennikarką) blisko 65 tys. zł co miesiąc. Pełnomocnik NBP nie odpowiada wprost na te doniesienia, nie informuje jednocześnie jak wyglądają wynagrodzenia.
Narodowy Bank Polski w 2017 roku na wynagrodzenia wszystkich pracowników wydał 486 mln zł. W sumie w NBP pracuje 3281 osób, co daje około 12 tys. zł na jednego pracownika (wraz ze środkami wędrującymi na Pracownicze Programu Emerytalne). Po odjęciu wydatków na PPE - średnia pensja wynosi 9 497 zł miesięcznie.
W 2015 roku - ostatnim pełnym, w którym NBP rządził prof. Marek Belka - wydatki na wynagrodzenia były o 20 mln zł niższe. W banku pracowało o blisko sto osób więcej.