5,5 proc. - tyle najczęściej obecnie płacą banki klientom za trzymanie pieniędzy na lokacie. Przy obecnym poziomie inflacji konsumenckiej (w kwietniu wyniosła 2,4 proc. rok do roku) i po potrąceniu podatku od zysków kapitałowych (19 proc.) oszczędzający będą niewielkim plusie.
- Oprocentowanie lokat spadło w ostatnim czasie, a najczęściej spotykane na rynku stawki promocyjne to 5-5,5 proc. Zdarzają się pojedyncze oferty powyżej 6 proc., ale są to wyjątki potwierdzające regułę, obarczone wieloma warunkami. Oczywiście standardowe oferty mają znacznie niższe stawki niż promocyjne. Część banków wciąż oferuje klientom 0,5-1,5 proc. na lokacie - wskazuje w rozmowie z money.pl Jarosław Sadowski, główny analityk pośrednika finansowego Expander Advisors.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile można "wycisnąć" z lokaty?
Według danych Narodowego Banku Polskiego (NBP) w marcu średnie oprocentowanie wyniosło 4,3 proc. Przykładowo, dla kwoty 10 000 zł wpłaconej na rok daje to odsetki wynoszące 430 zł, ale po odjęciu podatku zostaje 348,30 zł.
W porównaniu z kosztem pieniądza na rynku międzybankowym (stopa referencyjna NBP wynosi 5,75 proc.) bieżące oprocentowanie wydaje się niskie, ale w porównaniu ze wspomnianą wcześniej inflacją konsumencką już takie małe nie jest.
Gdyby taki poziom inflacji się utrzymał, to oprocentowanie lokaty wynoszące np. 5 proc. można byłoby uznać za dość atrakcyjne. Taka lokata przyniosłaby bowiem zysk 1,61 proc. w ujęciu realnym, czyli po uwzględnieniu wzrostu cen i podatku - uważa nasz rozmówca.
Przez ostatnich pięć lat lokaty bankowe nie dawały zarobić (realne oprocentowane lokat było ujemne), można więc powiedzieć, że nastąpił przełom w tej kwestii. Pytanie, jak długo potrwa.
Oprocentowanie depozytów jest jednak w trendzie spadkowym, a to nie jedyny czynnik, który może negatywnie odbić się na przyszłych zyskach z lokat.
Niestety w drugiej połowie roku inflacja ma wzrosnąć. Istnieje wiec ryzyko, że lokaty znów będą przynosiły straty w ujęciu realnym. Taka sytuacja oznacza, że otrzymujemy od banku większą kwotę, niż wpłaciliśmy na lokatę, ale możemy za nią kupić mniej towarów i usług - wyjaśnia ekspert.
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) prognozuje, że inflacja konsumencka nie przekroczy w tym roku 3,9 proc. Według analityków Pekao inflacja do czerwca utrzyma się w okolicach celu inflacyjnego (2,5 proc.). Następnie czeka nas odbicie – wskaźnik wzrostu cen na koniec roku wyniesie 4-4,5 proc. Z kolei NBP zakłada, że inflacja przy przedłużeniu działań osłonowych wyniesie 3 proc. w 2024 r., a bez nich sięgnie 5,7 proc. w tym roku.
Dlaczego banki skąpią na lokatach?
Jak widać, sytuacja gospodarcza Polski nie jest pewna, banki natomiast nie mają potrzeby, by konkurować między sobą o oszczędności Polaków.
- Dawniej o oszczędności Polaków konkurowały między sobą głównie banki specjalizujące się w finansowaniu konsumenckim. Jednak za sprawą dynamicznego wzrostu płac w gospodarce oraz rządowych programów socjalnych popyt na kredyt gotówkowy spada. Gdyby rósł, istniałyby dalej banki specjalizujące się głównie w oferowaniu lokat na 7- 8 proc. i pożyczkach na 30 proc. - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Marcin Materna, dyrektor biura analiz rynków kapitałowych biura maklerskiego banku Millennium.
W hipotekach sytuacja nie wygląda wcale lepiej. Według analityka rządowe programy mieszkaniowe dla wybranych plus drogi klasyczny kredyt mieszkaniowy skutkują spadkiem sprzedaży.
Banki, zamiast pożyczać klientom, pożyczają coraz więcej państwu. Sprowadza się to do wniosku, że polityka poprzedniego i obecnego rządu wypiera z rynku drogi i ryzykowny kredyt na rzecz wysoko oprocentowanych i mało ryzykownych papierów dłużnych Skarbu Państwa. Bez popytu na kredyt nie będzie wysoko oprocentowanych lokat ani inwestycji napędzających gospodarkę - uważa analityk.
Podobnie uważa Jarosław Sadowski. Jak zauważa, banki mają nadpłynność, czyli więcej pieniędzy, niż de facto potrzebują na bieżącą działalność kredytową.
Nasz rozmówca dodaje, że bardziej niż lokaty bankowe obecnie opłacają się obligacje skarbowe. Stopa oprocentowania w pierwszym roku przekracza tu 6 proc. (wyjątkiem są tylko obligacje 3-miesieczne z oprocentowaniem 3 proc.).
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl