KNF szacuje straty firm na felernych opcjach na 15 mld złotych. Niektórzy przedsiębiorcy mówią o kwotach o wiele większych, nawet 200 mld złotych. Money.pl wyjaśnia, dlaczego problem opcji w ogóle się pojawił.
Wczoraj rząd wysłuchał informacji Komisji Nadzoru Finansowego na temat opcji walutowych, Prokuratoria Generalna przedstawiła natomiast poradnik dla przedsiębiorców, którzy będą chcieli sądzić się z bankami. Komitet Rady Ministrów jutro zajmie się projektem ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym.
Jak doszło do tego, że nasi eksporterzy popadli w takie tarapaty? Opcja sama w sobie nie jest przecież instrumentem _ diabelskim _, jak można by mniemać w ostatnim czasie. Wyjaśnijmy więc na czym polega zwykłe zabezpieczenia eksporterów przed wzrostem kursu złotego na przykład w stosunku do euro.
Eksporter spodziewa się, że złoty będzie się umacniał, czyli cena euro href="http://www.money.pl/pieniadze/forex/waluty/forex,eurpln.html"> będzie spadała. Jako, że firma otrzymuje płatności w euro jest to dla niej niekorzystne. Postanawia więc zabezpieczyć swoje przyszłe przychody - załóżmy 1 mln euro. W tym celu kupuje opcję sprzedaży - pozwala to firmie sprzedać swoje 1 mln euro w przyszłości po kursie ustalonym w opcji, czyli np. przy EUR/PLN równym 3,25. Wypłata z takiej opcji przedstawia się następująco:
Źródło: Paweł Karkowski, GreenCapital
Zobaczmy: Jeśli kurs EUR/PLN (oś rzędnych) wzrasta (czyli złoty słabnie, a euro rośnie) spółka zarobi na swoich przyszłych przepływach pieniężnych - jej 1 mln euro będzie wart nie 3,25 mln zł, ale np 3,5 mln złotych - przy kursie EUR/PLN wynoszącym 3,5 zł. W tym wypadku spółka ponosi jedynie stratę na kupnie samej opcji, czyli cenie jaką za nią zapłaciła, na przykład 30 tysięcy złotych. Nie musi sprzedawać waluty bankowi, może to zrobić na rynku, po aktualnym kursie.
Jeśli niekorzystny trend dla eksportera utrzymuje się, czyli złoty zyskuje na wartości - spółka zyskuje na samej opcji. Bank bowiem zobowiązał się, że odkupi od niej 1 mln euro przy kursie 3,25 złotych. Jeśli kurs wynosiłby np. 3 złote, spółka straciłaby na samej różnicy kursu, ale zyskała równocześnie na przepływie z zawartej opcji. Jest więc zabezpieczona.
Felieton Money.pl | |
---|---|
*Dzik: Opcje, czyli wyższość prostaczka nad dyrektorem * _ Nawet gdyby firmy zarobiły parę miliardów, kontrakty na opcje byłyby złym wyborem i odpowiedzialni prezesi powinni wówczas wyrzucić dyrektorów finansowych na bruk _- pisze o opcjach ekonomista Bartłomiej Dzik. |
Dwie opcje to już struktura
Załóżmy jednak, że eksporter nie chciał ponosić kosztów kupna opcji (przykładowe 30 tys. zł). Umawiał się więc z bankiem, że ten równocześnie z kupnem przez firmę opcji sprzedaży wystawi opcję kupna - czyli to inwestor zobowiąże się sprzedać bankowi swój 1mln euro po kursie 3,2 złotych. Jeśli eksporter równocześnie kupuje i sprzedaje opcje za tę samą cenę - nie ponosi de facto kosztu obsługi takiej transakcji, wychodzi na zero.
Ale narażony jest na ryzyko - zobowiązując się do sprzedaży bankowi 1 mln euro w przyszłości, ryzykuje, że jeśli złoty się osłabi będzie musiał sprzedać bankowi przyszłe przychody przy kursie 3,2 zł, podczas gdy mógłby to zrobić na rynku po np. 4 złote.
Wykres takiej strategii wygląda następująco:
Źródło: Paweł Karkowski, GreenCapital
Kolorem zielonym oznaczono zysk eksportera z tytułu zobowiązania się do sprzedaży bankowi 1 mln euro, a kolorem żółtym - zysk z tytułu umowy, że bank ma prawo kupić od nas ten 1 mln euro po wyznaczonym kursie. Złączenie tych dwóch opcji, daje nam wykres wypłaty dla eksportera oznaczony linią przerywaną.
Raport Money.pl | |
---|---|
*Opcje i słaby złoty okradły spółki z zysków * Odlewnie Polskie, Elwo i Krosno już przegrały z kryzysem. Inni ostro tną prognozowane wcześniej wyniki. Powód: straty na opcjach. zobacz raport Money.pl |
Struktura jest korzystna jeśli założony trend się utrzymuje, czyli złoty się wzmacnia (górna część linii przerywanej). Problem jednak powstaje gdy, złoty zaczyna słabnąć - normalnie w przypadku jednej opcji firma ograniczyłaby straty do ceny opcji (30 tys. zł). Tutaj jednak zobowiązana jest sprzedać 1 mln euro po np. 4 zł za euro. Co więcej - jak pokazuje dolna część wykresu możliwość straty jest nieograniczona. Zależy od tego, jak drogie będzie euro.
Innymi słowy - firma za to, że nie musiała płacić _ wstępnego _ ryzykowała, że jeśli trend się odwróci, będzie ponosić o wiele wyższe koszty niż sama cena kupna opcji.
Struktury bezkosztowe z haczykiem - asymetryczność
Banki oferowały wielu firmom podobne jak wyżej opisane struktury bezkosztowe, ale z _ małym _ haczykiem. Bank bowiem wystawiał opcje sprzedaży nie na 1 mln euro, ale np. na 2 mln euro. Tym samym jeśli firma zarabiała na opcji przy rosnącym złotym, to traciła dwa razy szybciej przy słabnącym złotym - musiała bowiem sprzedać bankowi aż 2 mln euro, podczas gdy zabezpieczyła tylko 1 milion. Widać to na powyższym wykresie - kąt _ alfa _ jest dwa razy mniejszy niż kąt _ beta _.
Takie transakcje wiązały się z bardzo dużym ryzykiem - firmy nie powinny ich zawierać.
Spekulacja
Jak widać transakcje bezkosztowe przedstawione powyżej były ryzykowne. Niektóre firmy chciały jednak na opcjach zarobić - nie tyko zabezpieczyć się. W tym celu zawierały umowy opcyjne nie na 1 mln euro, które w przyszłości miały otrzymać ze swojej działalności handlowej, ale na więcej - np. na 2 mln euro. W ten sposób - jeśli złoty zyskiwał zyskiwały one dodatkowe pieniądze, a jeśli złoty spadał - traciły dodatkowe pieniądze. W tym przypadku spółki były w pełni świadome ponoszonego ryzyka.
| Komentarz Money.pl |
| --- |
| Paweł Satalecki, analityk
Jak widać, zwykła opcja, wykorzystana do zabezpieczenia kursu walutowego, wcale nie jest jakimś wymyślnym i _ złym _ instrumentem. Problem pojawia się przy składaniu dwu lub więcej takich opcji. Z pewnością powinniśmy winić przedsiębiorców, którzy spekulowali na opcjach - zabezpieczali więcej niż posiadali, często tych samych transakcji dokonując w różnych bankach. Problem z oceną jest przy tych spółkach, które zjadła _ pazerność _, czyli tych nie chcących płacić za zabezpieczenie się. Może nie tyle _ pazerność _- co niedoszacowanie ryzyka względem uzyskanej korzyści. Z drugiej strony w niektórych przypadkach banki dobrze wiedziały co sprzedają, i że jest to niekorzystne dla firmy. Faktem również jest, że niektóre banki stosowały wyłączenia opcji (czyli możliwość zerwania transakcji) tylko po jednej - korzystnej dla siebie stronie. Nie ma w tym żadnego kruczka prawnego, ale eksporter NIGDY nie powinien takiej
transakcji zawierać. A jednak - niektórzy dilerzy takie produkty oferowali. Jak wszyscy podkreślają - każdą grupę przedsiębiorców należy rozpatrywać osobno. Wniosek dla wszystkich jest jednak jeden - nie można podpisywać czegoś, czego się nie rozumie. Nawet jeśli proponuje nam to nasz zaufany bank. |