Raty kredytów rosną, bo w ostatnim czasie Rada Polityki Pieniężnej już cztery razy podniosła stopy procentowe, ostatni raz na początku stycznia tego roku. Główna stawka oprocentowania wynosi obecnie 2,25 proc. Wielu kredytobiorców płaci sporo wyższe raty niż jeszcze pół roku temu.
Tymczasem w piątek Adam Glapiński zapowiedział kolejne podwyżki. - Stopy procentowe w Polsce powinny wzrosnąć mocniej, niż obecnie oczekuje rynek, biorąc pod uwagę ostatnie dane makro – mówił prezes NBP cytowany przez Bloomberga. Co więcej, Glapiński będzie przekonywać RPP do konieczności wydłużenia cyklu podwyżek stóp w tym roku - donosi agencja.
Ponieważ banki aktualizują oprocentowanie zwykle raz na trzy miesiące, część kredytobiorców dowiedziała się o podwyżkach rat kredytu dopiero na początku tego roku. Biorąc pod uwagę, że od końca września ubiegłego roku stawka WIBOR3M wzrosła o ponad 2 pkt proc., podwyżki mogą być znaczące.
Najmocniej dotknęły one tych, którzy niedawno kupili dom lub mieszkanie. "Rok temu wzięliśmy 450 tys. zł kredytu na 30 lat, na budowę domu. Normalna kwota jak na obecne ceny materiałów i koszty robocizny. Nic wielkiego: 130 metrów z garażem. Rata? 1850 zł miesięcznie. Niestety, po kolejnej podwyżce stóp procentowych wzrosła do 2900 zł. Od października 2021 roku urosła więc o ponad 1000 zł" - napisała do nas za pośrednictwem platformy dziejesie.wp.pl zdenerwowana czytelniczka.
Jak dodaje, jej dom ogrzewany jest gazem, co po ostatnich podwyżkach błękitnego paliwa dodatkowo obciąża jej budżet.
Faktycznie, obecnie w najgorszej sytuacji są osoby, które niedawno wzięły kredyt. Głównym powodem jest fakt, że po pierwsze mają wysokie zadłużenie, bo kredyt dopiero został uruchomiony i dużo pozostało do spłaty. Dodatkowo sytuację takich osób komplikuje fakt, że oprocentowanie w początkowym okresie spłaty kredytu, do momentu wpisu do hipoteki, zawsze jest wyższe - tłumaczy Jarosław Sadowski, ekspert ds. rynku finansowego w firmie Expander.
Tymczasem banki, starając się dostosować do nowej sytuacji, coraz częściej proponują swoim klientom zamrożenie oprocentowania kredytów hipotecznych na najbliższe pięć-siedem lat.
- Próbują wyeliminować ryzyko związane z podwyżkami stóp procentowych. Dzisiaj może się wydawać, że wszystko jest w porządku, ale jakaś część klientów może sobie nie poradzić ze spłatą - dodaje Sadowski.
Wiele osób uwierzyło w tanie kredyty
Według Jacka Furgi, prezesa działającego w branży nieruchomości Centrum AMRON, zamrożenie oprocentowania to w obecnej sytuacji rozsądna propozycja, z której warto skorzystać. W dodatku im szybciej się na to zdecydujemy, tym dla nas lepiej. - W tej chwili część banków już udziela kredytów w oparciu o stałą stopę oprocentowania na okres 7 lat. Do tej pory była ona nieatrakcyjna, bo taki kredyt wydawał się drogi w relacji do kredytów o zmiennej stopie. Dzisiaj to się zmieniło - komentuje.
Kredyt o stałej stopie gwarantuje, że oprocentowanie się nie zmieni, niezależnie od tego, co się będzie działo w najbliższych latach. - Od początku pandemii staraliśmy się informować, że niskie oprocentowanie kredytów hipotecznych nie będzie trwać wiecznie, mimo zaklęć prezesa Glapińskiego, który zapewniał, że do 2022 roku stopy procentowe nie drgną. Niestety wiele osób w to uwierzyło. Teraz widać, że te zapowiedzi były niewiarygodne - dodaje.
W tym kontekście warto przypomnieć, że w momencie, gdy rozpoczęła się pandemia, Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe niemal do zera, w ślad za tym spadły stopy procentowe, w tym WIBOR3M. Od maja 2020 roku baza do wyliczania oprocentowania kredytów hipotecznych wynosiła poniżej 0,3 proc., a we wrześniu tego roku - na krótko przed podwyżkami stóp - wynosiła tylko 0,21 proc. W takiej sytuacji, przy marży wpisanej w umowie, oprocentowanie wynosiło średnio około 2,4 proc. rocznie.
Ostatni wzrost oprocentowania rzeczywiście jest spory. Dlatego niektóre osoby mogą mieć problemy ze spłatą kredytu. Banki były jednak świadome tego zagrożenia, dlatego analiza zdolności kredytowej była robiona pod kątem ewentualnego wzrostu oprocentowania kredytu w przyszłości - twierdzi prezes Centrum AMRON.
Czeka nas przebudowa domowych budżetów
Jednym ze skutków ostatnich podwyżek stóp procentowych jest także obniżenie zdolności kredytowej. Wśród bankowców budzi to obawy, że zmaleje m.in. popyt na kredyty.
Tym bardziej, że z danych BIK wynika, że blisko 70 proc. konsumentów z kredytami hipotecznymi ma inne kredyty, oparte również o zmienne stopy procentowe. Z rynkowych analiz wynika, że blisko 10 proc. kredytobiorców hipotecznych po wzroście stóp procentowych może mieć trudności z regulowaniem zobowiązań.
Przemysław Szczygielski, partner w Deloitte Polska, nie ma wątpliwości, że w tej sytuacji wielu Polaków czeka przebudowa budżetów domowych. - Niektórzy z nas będą zmuszeni ograniczyć wydatki, natomiast wszyscy muszą liczyć się z ogólnym deficytem - komentuje w rozmowie z money.pl.
Zdaniem eksperta co do zasady Polacy będą w stanie przetrwać trudny okres, choć z wyrzeczeniami. Dla wielu osób rozwiązaniem może być np. rozłożenie kredytu na dłuższy okres.
Jak jednak dodaje Szczygielski, trzeba się liczyć z tym, że część kredytobiorców wpadnie w finansowe problemy. Najbliższe miesiące pokażą, ile osób znajdzie się w takiej sytuacji.
Kolejne wzrosty stóp procentowych, ich utrzymanie się na wyższym poziomie oraz trwała inflacja skomplikują sytuację. Dlatego warto już teraz wyobrazić sobie nasz budżet w tzw. sytuacji stresowej i zaplanować kolejne działania - mówi Szczygielski.
Część osób zrezygnuje z inwestowania w nieruchomości
Mariusz Kurzac, dyrektor zarządzający w firmie Cenatorium, uważa, że problemy ze spłatą kredytów mogą dotyczyć już blisko 20 proc. młodych kredytobiorców. - Jeżeli stopy procentowe wzrosną o kolejny punkt procentowy, ta grupa może się zwiększyć o kolejne 10 punktów procentowych - prognozuje.
Jego zdaniem taki scenariusz może się wydarzyć w sytuacji dalszego wzrostu inflacji, drożejącej żywności i wzrostu rachunków za gaz i energię, które trzeba płacić. W pewnym momencie może niestety zabraknąć pieniędzy na raty kredytu.
Eksperci spodziewają się, że sytuacja na rynku kredytów przełoży się także na rynek nieruchomości. - Część klientów zrezygnuje z zakupu mieszkań m.in. ze względu na wyższe raty kredytów. Zamiast kupować drogie mieszkania za coraz droższe kredyty, zacznie je wynajmować. Podniesienie stóp procentowych przełoży się także na wzrost oprocentowania m.in. lokat bankowych. Nieruchomości nie będą więc jedyną opcją na ochronę majątku przed inflacją. Część klientów zacznie inwestować w inne aktywa finansowe niż nieruchomości - ocenia Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości.