Niemiecki Commerzbank chce sprzedać kontrolowany mBank. Wśród potencjalnych chętnych rynek wymienia PKO BP i Pekao.
mBank nie miał ostatnio dobrej passy. Prekursor bankowości internetowej w Polsce choć zyski utrzymuje od dawna na mniej więcej tym samym poziomie około 300 mln zł kwartalnie, to szybko tracił na wartości.
Na koniec sierpnia jego wycena giełdowa wynosiła 13,7 mld zł. To o ponad jedną dziesiątą mniej, niż wartość księgowa, co jest najgorszym poziomem wśród wielkich giełdowych banków. Inwestorzy obawiają się zbyt wysokiego udziału frankowych kredytów hipotecznych w portfelu.
Zobacz też: Frankowicze mogą zachwiać polskim systemem bankowym
Jednak po zapowiedziach "repolonizacji" kurs wystrzelił w górę. Z poziomu 316,80 zł w piątek, we wtorek jest już notowany po 345,60 zł, czyli o 9 proc. wyżej. W ten sposób wartość rynkowa banku wzrosła z 13,4 mld zł do 14,6 mld zł.
Zagrożenie z TSUE
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie kredytów frankowych, który zapadnie 3 października, może spowodować tąpnięcie na rynku, w tym problemy mBanku. Pokryje się prawdopodobnie z opinią, którą w maju wydał rzecznik generalny TSUE.
A to oznaczałoby, że sądy będą orzekać na korzyść klientów, co mocno w banki uderzy. Według pierwszych szacunków będzie to kosztować-nawet 60-70 mld zł, czyli czterokrotność rocznych zysków banków.
mBank na koniec czerwca miał jeszcze 13,8 mld zł kredytów indeksowanych do franka. To 14,1 proc. jego portfela kredytowego. W ciągu sześciu miesięcy ich wartość spadła o 572 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl