Banki bronią się jak mogą w sprawach dotyczących kredytów frankowych. M.in. - jak sugerował mecenas reprezentujący Raiffeisen Bank - walczą o to, by w takich sprawach nie orzekali sędziowie-dłużnicy.
- Niejednokrotnie sędziowie, którzy mają takie kredyty, orzekali i orzekają dalej w sprawach frankowych. Kilkukrotnie udało nam się wyłączyć sędziów z orzekania w tych sprawach, bo wiedzieliśmy, że mają takie pożyczki - tłumaczył podczas spotkania z dziennikarzami mecenas Ireneusz Stolarki, reprezentujący Raiffeisen Bank w sprawie wniesionej przez małżeństwo Dziubaków.
Przed rokiem "Rzeczpospolita" informowała o przypadkach spraw kredytów frankowych, w których mieli orzekać sędziowie-dłużnicy. Tak było w sądach apelacyjnych w Białymstoku i Katowicach. Wszystko wyszło na jaw dzięki sprawozdaniom majątkowym sędziów.
Związek Banków Polskich protestował, a część ekspertów tłumaczyła, że taka sytuacja nie powinna stać na przeszkodzie. Argument: mogłoby to doprowadzić do absurdalnych sytuacji, w których sędzia posiadający samochód w kredycie nie mógłby orzekać w sprawach kredytów na dom zabezpieczony hipoteką.
Ostatecznie sprawę tę rozstrzygnąć w kwietniu Sąd Najwyższy, który jasno wskazał, że sędziowie, którzy mają kredyty frankowe, nie muszą wyłączać się od orzekania w takich sprawach.
To kolejny dowód na to, że w starciu kredytobiorcy - banki, te drugie są w odwrocie. Jak pisze "Parkiet", w ostatnim miesiącu sądy w większości spraw orzekały po myśli frankowiczów. Na 26 wyroków w sprawach dotyczących kredytów frankowych aż 18 było korzystnych dla kredytobiorców. Cztery wyroki były prawomocne.
Zdaniem ekspertów, kredytobiorcy zyskali przewagę dzięki orzeczeniu TSUE z początku października, które dało zielone światło do unieważniania przez sąd umów o kredyt walutowy, o ile znajdują się w nich niedozwolone klauzule.
Prawnicy reprezentujący banki twierdzą - co nie powinno nikogo dziwić - że jest wręcz przeciwnie: TSUE - ich zdaniem - miał wyraźnie zaznaczyć, że decyzja o unieważnieniu umowy z bankiem, leży w gestii krajowych sądów, a unijny trybunał nie jest od tego, aby interpretować polskie prawo.
- Orzeczenie pewne rzeczy wyjaśnia, ale na pewno nie jest jednoznacznie korzystne dla banków czy kredytobiorców - przyznał mec. Ireneusz Stolarski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl