O specyficznej sytuacji na rynku bankowym informuje "Rzeczpospolita". Czytamy w niej, że z podobnymi statystykami do czynienia nie mieliśmy od prawie 10 lat.
W lutym 2011 roku po raz ostatni zanotowano na rynku spadek akcji kredytowej. Później przez ponad 9 lat banki udzielały coraz więcej pożyczek. Aż do czerwca 2020 roku, gdy znowu pojawił się spadek.
O 1 proc. spadła kwota udzielonych kredytów dla firm i o prawie 8 proc. dla klientów indywidualnych. A do tego jeszcze wakacje kredytowe, z których skorzystało wiele firm i osób.
Z kolei znacząco rosną kwoty depozytów bankowych. Firmy zamiast inwestować i wydawać pieniądze, wolą je trzymać na kontach.
- Okazuje się, że tarcza finansowa Polskiego Funduszu Rozwoju zastępuje kredyt jako źródło finansowania przedsiębiorstw, zwiększając już i tak ich wysoką nadpłynność. Wygląda na to, że tarcza finansowa wypiera kredyty obrotowe i jest źródłem bieżącego finansowania firm – mówi "Rzeczpospolitej" Marcin Czaplicki, adiunkt w Szkole Głównej Handlowej.
- Niepewność, dążenie do cięcia kosztów nakładają się na potężne wsparcie płynnością z PFR. Cały sektor przedsiębiorstw ma obecnie potężne rezerwy gotówkowe, co widać w prawie 30-proc. rocznej dynamice depozytów, stanowiące substytut wszelkich kredytów. Firmy niezbyt chcą je zaciągać, bo większość z nich nadal funkcjonuje w trybie awaryjnym. - dodaje Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku.
Zmiany będzie widać dopiero na przestrzeni najbliższych kilku kwartałów. Prawdopodobnie w przyszłym roku akcja kredytowa powinna nieznacznie drgnąć, bo zaczną się spłaty subwencji, więc firmy będą znowu potrzebowały pieniędzy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl