Główny wskaźnik używany przez banki do wyliczania oprocentowania kredytów stał się punktem zapalnym w Polsce. Kredytobiorcy podnoszą zarzuty dotyczące braku zrozumiałości procesu ustalania WIBOR oraz ograniczonego dostępu do danych źródłowych. W sądach toczy się już 1200 spraw w tej sprawie.
Szykują następcę WIBOR-u
WIBOR, który wpływa na oprocentowanie m.in. kredytów, powstał na początku lat 90. i przestanie funkcjonować z końcem 2027 r. Zastąpi go wskaźnik o roboczej nazwie WIRF‒ (minus). Decyzja zapadła w grudniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Zakładam, że jeszcze w tym tygodniu powinniśmy poznać docelową nazwę wskaźnika, który zastąpi WIBOR. Jesteśmy już po decyzji komitetu sterującego, która została podjęta w zeszły piątek. W tej chwili formułujemy oficjalny komunikat Narodowej Grupy Roboczej o wyborze tej docelowej nazwy - powiedział Białek.
Zgodnie z tzw. mapą drogową obecnie używany na rynku wskaźnik referencyjny WIBOR, od którego zależy np. oprocentowanie kredytów czy obligacji, ma zostać do końca 2027 r. zastąpiony przez nowy wskaźnik.
Co z ratami kredytów?
- Nie wiadomo jeszcze ile będzie wynosił nowy wskaźnik. Na podstawie stawki POLONIA publikowanej przez NBP można szacować, że wskaźnik wyniósłby obecnie ok. 5,02 proc.. Dla porównania WIBOR 3M wynosi 5,86 proc. - ocenia Jarosław Sadowski dyrektor departamentu analiz z rankomat.pl.
- Zła wiadomość jest taka, że w przypadku spłacanych już kredytów hipotecznych zmiany wejdą w życie prawdopodobnie dopiero w 2028 r. Ponadto nowy wskaźnik zostanie skorygowany o tzw. spread, który podniesie jego poziom mniej więcej do poziomu WIBOR-u. Raty spłacanych już kredytów nie ulegną więc zmianie lub zmiany będą minimalne przekonuje ekspert.
- Dobra wiadomość jest taka, że prawdopodobnie zmiana dużo szybciej zostanie wprowadzona dla nowo udzielanych kredytów i może obniżyć ich raty. To jednak wymagałoby, aby banki stosowały taką samą marżę dla nowego wskaźnika, jak dla WIBOR-u. Wtedy rata nowo udzielanego kredytu na 400 000 zł na 30 lat spadłaby o ok. 232 zł - wylicza Jarosław Sadowski.
Trzeba jednak dodać, że istnieje ryzyko, iż banki dostosują marże w ofertach do nowego, niższego wskaźnika tak, aby oprocentowanie pozostało na wcześniejszym poziomie. W takim przypadku jedyną korzyścią ze zmiany wskaźnika byłaby poprawa transparentności. Zmiany oprocentowania kredytów hipotecznych zależałyby od rzeczywistych transakcji rynkowych - uważa ekspert rankomat.pl.