Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie zamierza biernie przyglądać się ekonomicznym konsekwencjom epidemii koronawirusa i przekazał rządowi kilka propozycji, które miałyby ułatwić życie Polakom. Problem w tym, że jednocześnie mogłyby doprowadzić do załamania w bankach i firmach pożyczkowych. A przynajmniej tak twierdzą przedstawiciele obu branż.
O co chodzi? UOKiK proponuje, aby na wniosek kredytobiorcy, bank był zobowiązany zawiesić spłatę kredytu konsumenckiego lub hipotecznego na okres 365 dni. Dodatkowo koszty pozaodsetkowe (np. prowizje i opłaty) miałyby zostać odgórnie ograniczone.
Byłaby to bardzo poważna ingerencja w sektor finansowy, stąd szybka reakcja minister Jadwigi Emilewicz, która zapowiedziała już, że kontrowersyjny pomysł UOKiK rocznych wakacji kredytowych nie znajdzie się w projekcie specustawy koronawirusowej. Inaczej wygląda sprawa z pomysłami ograniczającymi pożyczki.
Z deklaracji Emilewicz zadowolone mogą być przede wszystkim banki. Związek Banków Polskich (ZBP) podkreśla, że roczne wakacje kredytowe mogłyby mieć fatalne skutki nie tylko dla branży, ale i całej gospodarki.
Pomysł UOKiK - "katastrofa dla banków"
- Banki ze spłat jednych kredytów udzielają kolejnych. Roczna przerwa oznaczałaby zastopowanie finansowania całej gospodarki i katastrofę ekonomiczną. Chodzi o to, żebyśmy przyszli z ulgą dla konsumentów i przedsiębiorców, na co pozwolą wakacje kredytowe na 3-6 miesięcy, a nie niszczyli system bankowy - komentuje Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP.
Dodaje, że żaden system bankowy na świecie nie wytrzyma kilkunastu miesięcy bez spłat kredytów.
Doktor Piotr Zegadło, ekspert w dziedzinie finansów Akademii Leona Koźmińskiego, wskazuje, że wielomiesięczne wstrzymanie spłaty rat miałoby sens głównie w przypadkach klientów, którzy mieliby duże problemy z ich spłatą. Byłaby to szansa dla obu stron.
Czytaj więcej: Koronawirus. Francja gotowa do nacjonalizacji firm
- Kluczowy byłby tu mechanizm przyznawania takiego prawa - automatycznie dla wszystkich, uznaniowo czy dla każdego, kto spełni określone warunki. Z punktu wpływu na bieżące wyniki banków ważne byłyby też zasady księgowania takich zawieszonych kredytów i kwestia ewentualnych rezerw, które trzeba byłoby zawiązywać - wskazuje Piotr Zegadło.
Prezes ZBP zwraca uwagę, że z projektu przedstawionego przez UOKiK do rozważenia zostały tylko tzw. działania antylichwiarskie. Chodzi o to, żeby firmy pożyczające mniejsze kwoty na krótki okres, nie żerowały na klientach i nie przerodziło się to w jakieś patologiczne rozwiązania. Pietraszkiewicz wierzy, że intencją urzędników nie jest niszczenie rynku chwilówek, bo jak wskazuje, one też są potrzebne.
Wskazuje, że kwestia ograniczenia kosztów pozaodsetkowych to dla banków w dużej mierze technikalia, do których będą musiały się przystosować, ale nie powinno to sprawić większych problemów. Zapewnia, że wspólnie z przedstawicielami banków będzie to jeszcze dyskutowane.
Pomysł UOKiK - "katastrofa dla firm pożyczkowych"
Strach zajrzał za to w oczy branży "chwilówek". Związek Przedsiębiorstw Finansowych (ZPF), a więc instytucja, która zrzesza m.in. pośredników finansowych i przedsiębiorstwa pożyczkowe, uważa propozycje UOKiK za "całkowicie niezasadne, wysoce szkodliwe i w praktyce likwidujące część podmiotów rynku finansowego".
Ocenia, że ich wprowadzenie może doprowadzić do likwidacji nawet 40 tys. miejsc pracy w sektorze pożyczkowym i sektorach blisko powiązanych, a także ogromnych strat finansowych.
ZPF wskazuje wręcz na zagrożenie "likwidacji legalnie działającego pozabankowego sektora kredytu konsumenckiego i sektorów usług powiązanych, ale również pogłębienie trudności w funkcjonowaniu SKOK, jak również ogromne straty sektora bankowego". Dodaje, że skutkiem byłby rozwój szarej strefy pożyczek i podziemia lichwiarskiego, bo do korzystania z mikropożyczek zmuszonych może być ponad 2 mln osób.
Podobnie ocenia sytuację Fundacja Rozwoju Rynku Finansowego (FRRF), zrzeszająca firmy pożyczkowe.
- Próby wykorzystywania trudnej sytuacji Polaków już dziś widać wyraźnie na przykładzie rynku żywności, artykułów sanitarnych czy środków ochronnych. Należy spodziewać się, że nie inaczej będzie na rynku finansowania - mówi Agnieszka Wachnicka, prezes FRRF.
- Dlatego wobec braku przepisów chroniących konsumentów przed działalnością mafii mieszkaniowych i lichwy cywilnej, kluczowe w obecnej sytuacji powinno być nie tyle regulowanie cen maksymalnych w odniesieniu do kredytów i pożyczek, gdyż takie przepisy i regulacje już funkcjonują, ile wprowadzenie zakazu przewłaszczania nieruchomości na zabezpieczenie - dodaje.
FRRF wskazuje, że branża pożyczkowa, podobnie jak sektor bankowy, zadeklarowała już wsparcie dla klientów, którzy w związku z pandemią koronawirusa w Polsce będą mieli problem z terminową spłatą rat. Przygotowane propozycje obejmują: czasowe zawieszenie spłaty rat, okresowe obniżenie ich wysokości, przesunięcie daty spłaty pożyczki oraz niepobieranie odsetek karnych za zwłokę w płatności zobowiązania.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie