Luty jest piątym miesiącem z rzędu, gdy Rada Polityki Pieniężnej (RPP) przy NBP zdecydowała o podniesieniu stóp procentowych. W tej chwili główna stawka wynosi 2,75 proc., a jeszcze w pierwszych dniach października była na rekordowo niskim poziomie 0,1 proc.
Jeszcze mocniej wzrosły stawki WIBOR (więcej na ten temat piszemy TUTAJ). WIBOR 3M dzień po posiedzeniu RPP wyniósł 3,23 proc. Był więc o 3 pkt proc. wyższy niż przez większość poprzedniego roku. Dla osób spłacających kredyty mieszkaniowe w polskiej walucie oznacza to wzrost miesięcznych rat o mniej więcej jedną trzecią.
Co gorsza, prezes NBP w środę przyznał, że będzie rekomendował kolejną podwyżkę oprocentowania za miesiąc. Dodał też, że ewentualne dojście ze stopami do 3,5-4 proc. nie byłoby szkodliwe dla gospodarki, co ekonomiści odczytują jako zapowiedź celu, do którego będzie dążył bank. Równocześnie szacunki ekspertów mówią nawet, że stopy wzrosną do 4-4,5 proc.
Dla części kredytobiorców konieczność znalezienia w budżecie domowym dodatkowych kilkuset złotych może być sporym wyzwaniem, z którym nie wszyscy sobie poradzą. Pojawiają się więc pytania o możliwą pomoc ze strony państwa, które do walki z drożyzną wyciągnęło tarczę antyinflacyjną. Być może potrzebna będzie też tarcza antywiborowa.
Władze Węgier pokazały sposób na to, jak ulżyć osobom spłacającym kredyty. Chodzi o zamrożenie oprocentowania kredytów. Tym samym kolejne podwyżki stóp procentowych powinny zdusić inflację, ale nie stanie się to kosztem kredytobiorców.
Zdaniem analityka domu maklerskiego mBanku Michała Konarskiego istnieje możliwość, że do Polski importujemy pomysł limitowania oprocentowania kredytów. Szczególnie w obliczu planowanych wyborów parlamentarnych w przyszłym roku. Sugeruje, że takie zamrożenie mogłoby obowiązywać czasowo, np. przez pół roku.
Zamrożenie WIBOR. Co z ratami?
Takiemu pomysłowi przyklaskuje Arkadiusz Szcześniak. Prezes stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu (SBB) w rozmowie z money.pl ocenia, że odciążyłoby to budżety domowe i każda tego typu inicjatywa jest dobra.
- Kredytobiorcy przetrwali podwyżki rat z końcówki ubiegłego roku, ale już zmiany oprocentowania zaserwowane nam przez NBP w tym roku wyglądają dużo poważniej. A wiadomo, że będzie gorzej. Dobrze byłoby to zatrzymać - wskazuje prezes SBB.
Węgrzy zapowiedzieli zamrożenie oprocentowania na poziomie z października ubiegłego roku, gdy nie było jeszcze tak wysokie, jak teraz. Warto przy tym dodać, że tam bank centralny rozpoczął podwyżki stóp już w czerwcu, a więc kilka miesięcy przed Polską.
Według Szcześniaka realnym i korzystnym scenariuszem dla kredytobiorców byłoby ewentualne zamrożenie stawek WIBOR na poziomie z początku stycznia. Wtedy WIBOR 3M wynosił 2,5 proc. To i tak poziom najwyższy od 2014 r., ale jest ryzyko, że ostatecznie będzie blisko dwa razy wyższy.
W takiej wersji rata nowego kredytu mogłaby się zatrzymać w okolicy 1736 zł, a starszych w okolicy 1309 zł. To w perspektywie kolejnych miesięcy mogłoby dać chwilę wytchnienia i stabilizację.
Jak długo takie zamrożenie powinno się utrzymać, by realnie pomogło kredytobiorcom? Szef SBB uważa, że sugerowane przez niektórych pół roku to zbyt krótko. Okres ten powinien być możliwie długi, chyba że na horyzoncie pojawi się perspektywa obniżek stóp procentowych.
- Dyskusja na temat np. zamrożenia stawek WIBOR lub innych podobnych pomysłów będzie bardziej ożywiona za około pół roku, gdy wszyscy kredytobiorcy będą płacili dużo wyższe raty. Rząd będzie wtedy poważniej myślał o kampanii wyborczej i może być bardziej skłonny do tego typu działań - uważa Arkadiusz Szcześniak.
Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że pomysł zamrożenia stawek WIBOR nie jest głównym postulatem SBB. Nie jest też forsowany przez osoby, które podwyżki najmocniej dotykają. Szcześniak przyznaje, że przymierza się do ogłoszenia kilku propozycji, które mogłyby pomóc kredytobiorcom w lepszy sposób. Na razie jednak nie zdradza szczegółów.
Krytyka zamrożenia stawek WIBOR
Zamrożenie WIBOR nie jest głównym postulatem środowisk reprezentujących kredytobiorców. Widzą oni inne, lepsze rozwiązania. Z kolei eksperci zwracają uwagę na wiele problemów związanych z takim podejściem do tematu.
- To gaszenie pożaru benzyną. Byłoby z tego więcej problemów niż korzyści - ocenia Bartosz Turek, ekspert HRE Investments.
W rozmowie z money.pl przyznaje, że zamrożenie oprocentowania byłoby korzystne dla spłacających kredyty, bo uniknęliby większych kosztów odsetkowych, spłacając jednocześnie kapitał, ale koszty takiej ingerencji byłyby bardzo duże.
Turek wskazuje na straty finansowe banków. Zwraca uwagę na problemy wizerunkowe związane z wiarygodnością państwa, które ingeruje w rynek kredytowy. Do tego zamrożenie oprocentowania kredytów od innej strony uderzyłoby w samych kredytobiorców i klientów banków. Oprocentowanie oszczędności też mogłoby zostać zamrożone, a nawet oferta depozytowa mogłaby się pogorszyć.
- Kłopotliwa byłaby też kwestia tego, czy zamrażać WIBOR dla wszystkich? Dla nowych kredytobiorców też? Wtedy marże banków znacząco wzrosłyby i z nimi klienci zostaliby do samego końca umowy - ostrzega ekspert HRE Investments.
Jego zdaniem dużo bardziej sensowne byłyby np. dopłaty do kredytów albo ulgi podatkowe.
Prezes NBP o zamrożeniu stawek WIBOR
Temat możliwości zamrożenia oprocentowania kredytów był poruszony podczas środowej konferencji prezesa NBP. Adam Glapiński zasugerował, że obecnie nie ma potrzeby takich działań.
- Z analiz, które mamy, wynika, że sytuacja kredytobiorców nie powoduje niepokoju w bankach. To one obserwują swoich klientów i nie martwią się brakiem wypłacalności. Nie dają oni takich sygnałów - podkreślił szef NBP.
Przyznał, że rozmawiał z prezesem KNF na ten temat i także po stronie nadzoru finansowego nie widać zagrożenia dla spłacalności kredytów.
- Banki brały pod uwagę podwyżki stóp procentowych. Szczególnie wtedy, gdy oprocentowanie było w okolicach zera. Wiadomo było, że prędzej czy później wrócą kilkuprocentowe poziomy - zapewnił.
Glapiński podkreślił też, że tego rodzaju decyzje (o zamrożeniu WIBOR) wykraczają poza kompetencje i rozważania NBP. Dodał, że to nowy temat, o którym w banku centralnym do tej pory nie dyskutowano.