Dziennik zauważa, że w spółkach grupy kapitałowej Azoty rośnie ryzyko przekroczenia wymaganego przez banki poziomu wskaźnika dług netto/EBITDA. Sytuacja ta może wystąpić już pod koniec czerwca.
Grupa Azoty zwróciła się do banków
Dlatego też tarnowskie Azoty i zależne od nich Zakłady Chemiczne Police wspólnie wystąpiły do banków z wnioskiem o czasowe zawieszenie stosowania niektórych zapisów w umowach. Spółka chce, by nie obowiązywały one w okresie od końca czerwca do końca grudnia 2024 r.
W rozmowie z dziennikiem Marek Wadowski, wiceprezes Azotów, zapewnił, że Grupa "na bieżąco wypełnia wszystkie zobowiązania" związane z obsługą i spłatą zadłużenia. W jego ocenie obecne limity zapewniają płynność i bezpieczeństwo finansowania grupy, a także nie zagrażają jej działalności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obecna poprawa sytuacji – z uwagi na stosowaną formułę – oddziałuje na wskaźnik stosowany w umowach finansowania grupy z opóźnieniem, stąd decyzja o złożeniu wniosku do instytucji finansowych o czasowe zawieszenie jego stosowania do końca przyszłego roku – stwierdził Marek Wadowski, cytowany przez "Rz".
Z najnowszych danych wynika, że grupa kapitałowa Azoty z tytułu kredytów i pożyczek na koniec marca miała 5,7 mld zł zobowiązań długoterminowych i ponad 1 mld zł krótkoterminowych.
Trudna sytuacja narodowego czempiona
Jak pisaliśmy w money.pl, na początku marca Azoty Puławy poinformowały, że od 10 marca wstrzymują produkcję kaprolaktamu i melaminy do odwołania. Spółka tłumaczyła, że wstrzymanie produkcji nawozów związane jest z sytuacją "podażowo-popytową" na rynku europejskim.
Cała Grupa Azoty, na którą składają się m.in. zakłady w Tarnowie, Policach i Puławach, zanotowała w pierwszym kwartale tego roku stratę netto w wysokości ponad 555 mln zł. Jednak tylko w Zakładach Azotowych Puławy, które odpowiadają za blisko połowę przychodów całej grupy, wstrzymano niemal całą produkcję.
To, że zakład nie pracuje na pełnych obrotach, mieliśmy okazję zobaczyć na własne oczy. We wtorek, 30 maja, w okolicy puławskich zakładów panowała cisza. Na niebie nie było widać charakterystycznych smug, które zazwyczaj wydobywały się z ogromnych kominów. – Takiej sytuacji nie było od 60 lat. Zwykle panował tu hałas. Teraz wiele instalacji jest wyłączonych, a te, które działają, pracują na około 10 proc. mocy. To doprowadzanie polskiego przemysłu nawozowego do ruiny – powiedzieli nam pracownicy.
Wniosek do NIK
Dlatego też wniosek o kontrolę do Najwyższej Izby Kontroli złożył poseł Michał Krawczyk z Koalicji Obywatelskiej. "Azoty stoją na krawędzi. Mają historyczną stratę finansową, pracownikom grożą zwolnienia, chodzą plotki o zakupie Azotów przez Orlen. Kłopoty Azotów to kłopoty Puław i całego regionu. Nie odpuszczę!" – napisał na Twitterze.