Brytyjska policja poinformowała o aresztowaniu byłego prezesa banku Co-Op i pastora Kościoła Metodystów, przyłapanego na zakupie narkotyków. Ta sprawa już od weekendu przyciąga uwagę brytyjskich mediów i polityków - bo pastor Paul Flowers był darczyńcą Partii Pracy. Przekazał jej 50 tysięcy funtów.
Skandal wybuchł po opublikowaniu wideoklipu, nakręconego ukrytym smartfonem. Siedzący w samochodzie Paul Flowers odlicza na tym filmie 300 funtów na zakup kokainy, ketaminy i ekstazy.
Wideoklip ujawniła niedzielna gazeta _ Mail on Sunday _, publikując też treść e-maili i SMS-ów, w których 63-letni pastor-bankier zapowiada orgię narkotyczno-erotyczną z udziałem chłopców do wynajęcia. Kilka dni wcześniej były prezes Co-Opu był przesłuchiwany przed parlamentarną komisją skarbową w kwestii wysokich strat, jakie poniósł bank Co-Op. Wykazał się tam żenującą nieznajomością zasad bankowości i został zobowiązany do zwrotu ponad 30 tysięcy funtów wyłudzonych na poczet swoich wydatków.
Od tego czasu wyszło też na jaw, że 2 lata temu wielebny Flowers został zawieszony jako labourzystowski radny miasta Bradford, kiedy na jego komputerze znaleziono pornografię. Przywódcy Parttii Pracy prześcigują się teraz w wyjaśnieniach, że nigdy nie mieli osobiście do czynienia ze skompromitowanym bankierem-pastorem-sybarytą i darczyńcą swojej partii.
Czytaj więcej w Money.pl