Zdaniem ekspertów jego wysoka niegdyś marka straciła blask i najdalej za rok nie będzie już po niej śladu. Według tygodnika "Sunday Telegraph" kierownictwo banku już teraz myśli o jego sprzedaży. Jedną z opcji ma być podział aktywów banku ulokowanych w kredycie hipotecznym na sumę 100 mld funtów i ich sprzedaż innym bankom kredytowym.
Przecena akcji banku, któremu bank centralny Anglii (BoE) nieoczekiwanie rzucił w nocy z czwartku na piątek koło ratunkowe w postaci nadzwyczajnej nieograniczonej linii kredytowej, przekroczyła 30 proc., co sprawia, że może być przejęty przez któregoś z prężnych konkurentów. BoE zdecydował się przyjść Northern Rock z pomocą, ponieważ napotykał on trudności z uzyskaniem nisko oprocentowanych pożyczek na rynku międzybankowym, dotkniętym pośrednimi skutkami załamania na amerykańskim rynku nieruchomości.
W ciągu niespełna dwóch dni, w piątek i sobotę, klienci wycofali z kont oszczędnościowych łącznie blisko 2 mld funtów. Końcowa suma zdaniem ekspertów może sięgnąć nawet 7-12 mld funtów, czyli od około jednej trzeciej do połowy depozytów oszczędnościowych Northern Rock. Niektórzy klienci mogą wycofać pieniądze dopiero po upływie kilku dni od zgłoszenia takiego zamiaru.
Rząd, stowarzyszenie banków i eksperci, zaskoczeni paniczną reakcją klientów, wskazują, że kondycja Northern Rock jest zasadniczo zdrowa i upadłość mu nie grozi. Sprawę traktuje się jako ważny sprawdzian kompetencji prezesa Banku Anglii Mervyna Kinga, który w najbliższych dniach złoży wyjaśnienia przed komisją skarbu Izby Gmin.
Zdaniem ekspertów cytowanych w mediach najbliższy tydzień będzie bardzo ważny. Okaże się, czy klienci Northern Rock nadal głosują nogami i jak zareaguje giełda. Już teraz podnoszą się głosy o schyłku konsumpcyjnego boomu ostatnich 10 lat i coraz więcej oznak wskazuje, iż era zawrotnie rosnących cen na rynku nieruchomości ma się ku końcowi.