Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Tomasz Sąsiada
|

Commerzbank otwiera placówkę w Polsce. Będzie praca dla specjalistów

10
Podziel się:

Drugi największy niemiecki bank otwiera placówkę w Łodzi. Praca czeka na 60 osób po studiach ekonomicznych, informatycznych i matematycznych.

Commerzbank otwiera placówkę w Polsce. Będzie praca dla specjalistów
(Konrad Kłoszewski/wikimedia (CC BY 2.5))

Polski oddział Commerzbanku będzie się zajmował zarządzaniem ryzykiem. Niemcy nie pierwszy raz decydują się na rozwijanie biznesu w Łodzi. Swój oddział ma tu też bowiem mBank, którego Commerzbank jest większościowym udziałowcem.

Dodatkowo w Łodzi mieści się też inna spółka, w której Niemcy mają udziały - CERI International.

- Dzięki naszym kolegom z mBanku i z CERI mieliśmy od początku świadomość, że to właśnie Łódź może zaoferować zarówno świetnie przygotowane kadry, jak i korzystny dla biznesu klimat. Cieszymy się, że możemy rozpocząć naszą działalność w regionie, w którym działają już inne nasze marki - podkreśliła Angelika Krisilion z Commerzbank AG, cytowana przez portal pulshr.pl.

Kto może liczyć na pracę? Portal przywołuje słowa prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej: - Poszukiwani są matematycy, statystycy, informatycy, analitycy, ekonomiści, dla których otwiera się niepowtarzalna ścieżka kariery w międzynarodowej bankowości.

Commerzbank jest drugim po Deutsche Banku największym bankiem w Niemczech. Jest obecny w ponad 50 krajach na świecie. W Polsce jest właścicielem 70 proc. udziałów w mBanku.

wiadomości
banki
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(10)
WYRÓŻNIONE
lol
8 lat temu
czy to jest dobra nowina ????
seba
8 lat temu
równie silny jak db
Patrycja
7 lat temu
Czy w tym banku można wybrać pieniądze w euro?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (10)
Patrycja
7 lat temu
Czy w tym banku można wybrać pieniądze w euro?
Special diets...
8 lat temu
Za 2500 do ręki? Czy ekwiwalent w ryżu?
MMM71
8 lat temu
Ha ha, to już im nawet współczuję. W Łodzi już nie ma wolnych kadr IT ... więc ciekawe skąd ich wezmą. HR'owcy płaczą, że nikt rozmawiać nie chce ;)
franko
8 lat temu
1. Banki nie kupowały franków, tylko wykorzystywały swapy walutowe CIRS do krótkoterminowego zabezpieczenia swojej pozycji. Efekt: mimo udzielenia kredytów na miliardy franków kurs franka grzecznie szybował w dół. Przy klasycznym pozyskiwaniu franków przez banki kurs już w latach 2006-2007 wahałby się w okolicach 3-3,5 zł. 2. Banki sprzedawały zatem franki których nie miały kredytobiorcom i pobierały za to opłatę zwaną spreadem. Efekt: ludzie dostawali złotówki a nie franki, rzekomo dla ich wygody, naprawdę dlatego, że nie było żadnych franków, a kurs franka był wyłącznie zmienną indeksującą. 3. Kredytów pseudofrankowych nie można było aż do roku 2011 spłacać we frankach, zysk banków byłby za mały. Koniecznie trzeba było spłacać w złotówkach, bo wtedy poza wzrostem kursu można było doliczać jeszcze kosmiczne spready. 4. Dziś banki nie mają już prawie wcale zobowiązań walutowych nominowanych we franku wobec podmiotów zewnętrznych (polecam lekturę ich bilansów). Nie ma więc żadnych "strat banków" innych niż utrata zaplanowanych już zysków (straty wystąpiły by wyłącznie gdyby banki wciąż były stroną swapów frankowych a tak nie jest). Wszystkie prawdziwe transakcje walutowe zakończyły się już kilka lat temu. Dzisiaj mamy chciwe banki, które nie zrezygnują z żadnej zaplanowanej do grabieży złotówki, i kredytobiorców pseudofrankowych, którzy co miesiąc niosą do banku daninę w postaci zakupionych w kantorach internetowych franków. Efekt: popyt na franka przy tej ilości kredytów w Europie jest tak duży, że kurs franka nie może opaść. Podsumowanie: banki nigdy nie miały prawdziwych franków, a mimo to czerpały profity jakby faktycznie je pozyskały i oddały kredytobiorcy. Dziś natomiast żądają zwrotu prawdziwej waluty. Ryzykiem banku były kilkudniowe lub maksymalnie kilkutygodniowe wahania na franku kiedy zawierały swapy frankowe. Kredytobiorcy natomiast wzięli na siebie ryzyko wahań kilkudziesięcioletnich. Tak więc wszystkie koszty i ryzyko całej operacji ponoszą kredytobiorcy. Co zadziwiające wciąż są ludzie, którzy uważają, że to uczciwe, bo "widziały gały co brały". Niestety "gały" nie widziały nigdy franków. Tak samo jak banki, które udzielały takich kredytów. zwiń
seba
8 lat temu
równie silny jak db