W październiku w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbędzie się rozprawa przeciwko Bankowi Millennium. Klient banku domaga się zwrotu blisko 100 tysięcy złotych z tytułu nadpłat w ratach kredytu indeksowanego do franka szwajcarskiego. Pozew zbiorowy w podobnej sprawie składało w ubiegłym roku ponad 3,4 tys. innych klientów, a o jego losie rozstrzygnie wkrótce Sąd Apelacyjny.
Pozew zbiorowy kredytobiorców przeciwko Bankowi Millennium został złożony w sądzie w połowie czerwca 2014 r. a organizowała go kancelaria Drzewiecki, Tomaszek i Wspólnicy Sp. K. Zbieranie uczestników pozwu odbywało się przez internet, a ostatecznie przyłączyło się do niego 3,4 tys. osób. Łączna kwota, o którą kredytobiorcy skarżyli bank wyniosła 81,4 mln zł. Na tle wyników finansowych Banku Millennium jest to kwota, którą bank zarabiał w tym roku na czysto w ciągu półtora miesiąca.
Kwartalne wyniki netto Banku Millennium (tys. zł)
źródło: money.pl
Pozew zbiorowy kredytobiorców, dotyczący klauzul niedozwolonych został odrzucony przez Sąd Okręgowy 28 maja, ale kancelaria odwołała się. Sąd Apelacyjny miał rozpoznać zażalenie w poniedziałek, a informacja o orzeczeniu ma być podana do wiadomości dzień później. W przypadku pozytywnego rozstrzygnięcia do pozwu ma dołączyć wiele nowych osób.
- Nie wiadomo jeszcze jakie są losy zażalenia - mówi adwokat Krzysztof Woronowicz z kancelarii Drzewiecki, Tomaszek i Wspólnicy. - Sąd wstępnie określił podanie wyroku na wtorek, na godz. 13, a poniedziałkowe posiedzenie było niejawne. Mamy zgłoszenia, które mogą dołączyć do pozwu w przypadku pozytywnego dla nas rozstrzygnięcia, wtedy podawana przez nas kwota 81 mln zł może znacząco wzrosnąć - dodaje Woronowicz.
To nie koniec procesów
Okazuje się, że to niejedyna sprawa sądowa, jaką w najbliższym czasie przyjdzie stoczyć prawnikom banku. Na 26 października ustalono termin rozprawy o zwrot 100 tysięcy złotych w Sądzie Okręgowym w Warszawie, a pozew wniosła Kancelaria Harvest Legal House.
Kancelaria twierdzi, że klauzule indeksacyjne zawarte w kredytach w 2007 r. były niedozwolonymi postanowieniami umownymi (tzw. klauzule abuzywne), na co wskazał Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów już w grudniu 2010 roku, a co potwierdził niecały rok później Sąd Apelacyjny. Jeśli nieważna była by ta klauzula, to prawnicy HLH uważają, że nieważna może być cała umowa kredytu.
W sprawie chodzi o umowy kredytu hipotecznego udzielonego w 2007 roku w polskiej walucie i wypłaconego również w złotówkach, ale poddanego indeksacji do waluty szwajcarskiej. Wraz ze wzrostem kursu franka na podstawie indeksacji zwiększano kwotę kredytu, pozostającego do spłaty i od tej powiększonej kwoty liczono później odsetki. *Raty kapitałowo-odsetkowe były więc wyliczane od kwoty indeksowanej, a nie od kwoty udostępnionego w złotówkach kapitału. *Zdaniem HLH jest to sprzeczne z ówczesnym prawem.
- W pozwie podnieśliśmy sprzeczność klauzuli indeksacyjnej z naturą umowy kredytu i definicją umowy kredytu zawartą w prawie bankowym, zgodnie z którą bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy określoną kwotę, a kredytobiorca zobowiązuje się do jej zwrotu - wyjaśnia mecenas Barbara Garlacz, radca prawny w Harvest Legal House.
- Skoro klauzula indeksacyjna nie powoduje, że kwota w walucie szwajcarskiej jest oddana do dyspozycji kredytobiorcy, a jednocześnie bank oddał do dyspozycji kredytobiorcy jedynie kwotę w złotym, to zamieszczenie klauzuli indeksacyjnej w umowie kredytowej wypacza naturę instytucji kredytu. A przez to powoduje nieważność tej umowy, jako sprzecznej z celem kredytu i przepisami prawa bankowego. Ponadto odsetki również winny być wyliczane w oparciu o kwotę udostępnionego kredytu, a nie o kwotę indeksowaną. W 2007 roku prawo bankowe w ogóle nie dopuszczało indeksacji, a ustawa antyspreadowa nie działa wstecz w zakresie poddania salda kredytu indeksacji - komentuje mec. Garlacz.
Drugim argumentem, jaki kancelaria podaje jest niezgodność umów z 2007 r. z ustawą o księgach wieczystych i hipotece. Jak podano w informacji prasowej, w ówczesnym brzmieniu przepisy przewidywały, że ustanowienie hipoteki w złotówkach możliwe jest jedynie dla wierzytelności w polskiej walucie, natomiast wierzytelności np. we frankach można było zabezpieczać tylko hipoteką wyrażoną w tychże samych frankach.
Klient HLH złożył oświadczenie o ustanowieniu hipoteki, której suma została wyrażona w złotych. Przesądzać to ma w opinii prawników HLH, że kredyt został udzielony właśnie w polskiej walucie a nie we frankach, a więc jego kapitał nie mógł być zwiększany wraz z indeksacją.
Warto wspomnieć, że bank cztery lata temu przegrał w sądzie, a dwie z zakwestionowanych klauzul dotyczyły niejasnych kryteriów obliczania kursu walut stosowanych w przypadku rozliczania kredytów indeksowanych w stosunku do waluty obcej. Umowy odsyłały kredytobiorców do kursów ogłaszanych w tabeli walut obcych banku, bez dokładnego sprecyzowania na jakich zasadach bank ustala ogłaszane w swojej tabeli kursy. Sąd podzielił stanowisko UOKiK, że bank, nie precyzując sposobu ustalania kursu walut, może dowolnie ustalać jego wysokość w oparciu o nieobiektywne kryteria, na przykład o cenę wyznaczoną przez rynek walutowy, czy średni kurs NBP.
Bank milczy
- Nie komentujemy żadnych spraw, które objęte są tajemnicą bankową - powiedział rzecznik banku Wojciech Kaczorowski.
Nie podał też, czy bank monitoruje pozwy w tej sprawie i czy podliczył potencjalne kwoty, o które może chodzić pozywającym.
Akcje Banku Millennium spadły w ciągu ostatniego roku o 33 proc. Wpływ na spadki miało niewątpliwie to samo, co dotknęło cały sektor. Chodzi o przedwyborcze propozycje, które zakładają zarówno obciążenie banków podatkiem od sumy aktywów, jak i ulżenie losowi m.in. frankowiczów i zrzucenie na banki kosztów przewalutowania kredytów walutowych. Indeks WIG Banki po takich propozycjach jest niżej o 22 proc. niż rok wcześniej.
Notowania roczne Banku Millennium na tle WIG-Banki src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1411311535&de=1442848200&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=MIL&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=WIG-BANKI&colors%5B1%5D=%23e823ef&w=605&h=284&cm=1&lp=1"/>
Ustawa w sprawie kredytów frankowych została przegłosowana przez Sejm na początku sierpnia w wersji bardzo niekorzystnej dla banków, bo zakładającej podział kosztów przewalutowania w proporcji: 90 proc. kosztów spłacają banki a 10 proc. kredytobiorca. Po poprawkach senackich, zakładających przywrócenie pierwotnego podziału kosztów po połowie, ustawa prawdopodobnie nie zostanie ostatecznie przegłosowana w tej kadencji Sejmu, ale wygląda, że to tylko kwestia czasu, kiedy zajmie się tym nowy skład niższej izby naszego parlamentu.
Tymczasem na koniec 2014 r. wartość kredytów denominowanych we frankach w Banku Millennium wyniosła prawie 18 mld zł, co stanowiło 39 proc. wartości wszystkich udzielonych kredytów. W tej kwocie ujmowane są również kredyty indeksowane z 2007 r.
W opinii analityków DM mBanku, przy przegłosowaniu wersji senackiej ustawy frankowej (podział kosztów przewalutowania między klientem, a bankiem po połowie), Bank Millennium musiałby wpisać w straty aż 1,1 mld zł.
Obecne pozwy sądowe są więc dodatkowym problemem, bo Millennium musi się przygotować na negatywne scenariusze, choć rozwijał się dotychczas bardzo szybko, podwajając aktywa w ciągu ostatnich siedmiu lat.
Przyrost wartości aktywów Banku Millennium (tys. zł)
Źródło: Money.pl