*Ministerstwo Finansów skutecznie konkuruje z bankami na rynku produktów oszczędnościowych. Od kilku miesięcy hitem inwestycyjnym są bowiem detaliczne obligacje dziesięcioletnie (tzw. EDO). *
Jak podaje „Gazeta Wyborcza” ich sprzedaż w październiku wzrosła o prawie 20 procent w porównaniu z wrześniem i ponad pięciokrotnie w ciągu roku.
Powodem tak dużej popularności „dziesięciolatek” jest ich bardzo atrakcyjne oprocentowanie – 5,5 procenta w skali roku przez pierwsze 12 miesięcy minus tzw podatek Belki. Tak więc na czysto zwrot z tej inwestycji w pierwszym roku wyniesie około 4,5 procent. Po dopisaniu odsetek, w kolejnych latach oprocentowanie zależy już tylko od inflacji, wskaźnik której jest powiększany o marżę 2,5 procent.
Dużym atutem detalicznych obligacji dziesięcioletnich jest łatwość ich nabycia oraz pozbycia się przed czasem. "Dziesięciolatki" sprzedają placówki największego polskiego banku - PKO BP i jego bankowego Domu Maklerskiego. Obligacje można też kupić w internecie oraz przez telefon. Nominał jednej to zaledwie 100 zł.
W przypadku wcześniejszej sprzedaży jedynym wymogiem jest złożenie co najmniej miesiąc po zakupie tzw. dyspozycji przedterminowego wykupu, co wiąże się z kosztem jedynie złotówki od każdej obligacji.
Dodatkowym plusem "dziesięciolatek" jest fakt, że są to jedyne obligacje, które można kupować w ramach konta IKE. Dzięki temu można do końca roku odpisać od podstawy opodatkowania do 3521 zł.
Jest jednak też zła informacja - resort finansów zmienia oprocentowanie obligacji detalicznych z reguły co miesiąc. Może się więc okazać, że za miesiąc lub dwa nie będzie już to tak opłacalna inwestycja jak obecnie.