Organizacje płatnicze chcą podniesienia limitu płatności zbliżeniowych bez konieczności podawania PIN z 50 do 100 zł. Decyzja będzie należała do NBP.
Pomysł popierają banki, właściciele sklepów i operatorzy terminali płatniczych - donosi portal Cashless.pl. Z jego nieoficjalnych informacji wynika, że organizacje płatnicze w najbliższych dniach poinformują Narodowy Bank Polski o zamiarze podniesienia limitu na transakcje kartami bez autoryzacji o 100 proc. - z 50 do 100 zł.
Jak przypomina w rozmowie z money.pl Jacek Uryniuk, redaktor naczelny Cashless.pl, limit 50 zł wprowadzono w Polsce w 2007 roku, czyli tuż po wejściu na rynek kart zbliżeniowych.
- Teraz w Europie trwa proces podnoszenia tych limitów. Dotyczy to m.in. państw nadbałtyckich czy Francji. Tymczasem w Polsce jest on jednym z najniższych w Europie. W strefie euro wynosi 20 euro, czyli ponad 80 zł, w Wielkiej Brytanii 30 funtów, czyli ponad 140 zł - zauważa Jacek Uryniuk.
Jeśli NBP zgodzi się na podniesienie limitu, mógłby zacząć obowiązywać od 2019 roku. Do tego czasu wszystkie instytucje zaangażowane w transakcje bezgotówkowe będą musiały się do tego przygotować.
Podwyższenie limitu rodzi obawy części użytkowników kart. Boją się, że po zgubieniu czy kradzieży karty, z ich konta może zniknąć "bezdotykowo" nie 50, a 100 zł.
- To nie największy problem. Jeśli użytkownik nie zastrzeże utraconej karty, musi się liczyć, że jego konto zostanie całkowicie wyczyszczone. Na karcie zapisane jest imię i nazwisko, numer karty, data jej ważności, a także kod bezpieczeństwa, czyli wszystko, czego potrzeba do np. zakupów przez internet. W takim przypadku nie ma znaczenia limit transakcji bezdotykowych - tłumaczy Jacek Uryniuk.