Platforma proponuje, aby kredytobiorcy mogli restrukturyzować swoje kredyty tak, by ryzyko wyższego kursu było równo podzielone między bank a klienta. Do Sejmu trafił właśnie projekt ustawy partii rządzącej, która ma rozwiązać problem zadłużonych w obcych walutach. Szacowany koszt rozwiązania to 9,5 mld złotych.
Aktualizacja 14:35
Platforma Obywatelska zaproponowała w środę projekt przewidujący możliwość przewalutowania kredytu hipotecznego wziętego w walucie na złotówki po kursie z dnia przewalutowania. Różnica w wartości kredytu ma zostać podzielona między bank i klienta.
Zainteresowani tym rozwiązaniem muszą spełniać określone warunki:
- mieszkanie nie może być większe niż 75 metrów kwadratowych, a dom 100 metrów (norma ta nie dotyczy rodzin z co najmniej trójką dzieci)
- musi to być jedyna nieruchomość, którą zadłużeni użytkują na własne potrzeby
- wartość kredytu w stosunku do wartości zabezpieczenia przekracza 120 procent
Krystyna Skowrońska, posłanka Platformy Obywatelskiej, która w środę przedstawiła założenia ustawy, poinformowała również, że w kolejnym roku funkcjonowania ustawy (będzie obowiązywać do 2020 roku) z restrukturyzacji będą mogły skorzystać osoby z kredytami, w których ten współczynnik jest między 100-120 procent, a w dwóch ostatnich latach 80 proc.
Propozycja sprowadza się do policzenia dzisiejszej wartości kredytu pozostałego do spłaty w walucie, w której został zaciągnięty, i przeliczenia jej po kursie z daty sporządzenia nowej umowy, która kredyt restrukturyzuje. Różnica między kredytem pozostałym do spłaty, a tym z nowej umowy zostanie podzielona na pół. Jedną połowę umorzy bank, a drugą klient będzie musiał spłacić po stopie referencyjnej.
Program będzie obowiązywał do 2020 roku i dotyczy tylko kredytów zaciągających pod zakup własnego i jedynego mieszkania, domu.
Mądry kompromis czy nieatrakcyjna propozycja?
- Niewielu kredytobiorców będzie chciało lub w ogóle będzie mogło skorzystać z przedstawionej propozycji. W przypadku osób, które kredytowały budowę, lub zakup domu zaporowa będzie już bardzo niska powierzchnia nieruchomości. W przypadku pozostałych frankowiczów koszty które będą musieli ponieść będą nie do przyjęcia - tłumaczy Konrad Pluciński z direct.money.pl i przywołuje odpowiedni przykład:
"Jeśli pierwotna kwota kredytu we frankach wynosiła 125 tysięcy (czyli w przeliczeniu około 300 tysięcy złotych, przy ówczesnym kursie 2,4 zł), to możemy przyjąć, że po kilku latach spłaty pozostało około 105 tysięcy franków - to daje około 420 tysięcy złotych zadłużenia przy dzisiejszym kursie walut. Gdyby kredyt został uruchomiony od początku w złotych, to saldo zadłużenia wyniosłoby dziś tylko 270 tysięcy złotych. Różnica to 150 tysięcy złotych, a więc kredytobiorca byłby zmuszony oddać dodatkowo około 75 tysięcy złotych".
Ekspert ma więcej wątpliwości w stosunku do propozycji Platformy Obywatelskiej. - Poza tym propozycja nie określa w jaki sposób będzie obliczana symulacja zobowiązania spłacanego od początku w złotych np. czy będzie ona uwzględniać wszystkie zmiany stóp bazowych, które miały miejsce od momentu uruchomienia kredytu - dodaje Pluciński.
Tomasz Bursa, ekspert sektora bankowego z Opti Capital, również nie jest przekonany, że klienci będą masowo korzystać z nowej propozycji rządu. - Powody są proste. Dla wielu zmiana będzie mimo wszystko oznaczać wyższą ratę w porównaniu do tej, którą płacą obecnie. Po drugie, podpisując nową umowę w praktyce zrealizują stratę, bo wartość kredytu często przekracza wartość zakupionej nieruchomości - tłumaczy Tomasz Bursa.
Pozostali eksperci również mają wątpliwości, czy jest to przełomowa propozycja w sprawie rozwiązania problemu frankowiczów. - Propozycja PO dotyczaca możliwości przewalutowania walutowych kredytów hipotecznych na złotówki jest ograniczona do niewielkiej liczby osób - ocenia główny analityk Xelion Piotr Kuczyński. Zdaniem przedstawiciela firmy Xelion, propozycja PO nie rozwiązuje też "systemowego" problemu kredytów we frankach szwajcarskich. Według niego przewalutowanie powinno bowiem nastąpić po kursie obecnym, "z jakimś wyrównaniem" związanym z niesłusznie pobranymi kwotami tytułem spreadu.
- Propozycja Platformy Obywatelskiej wydaje się być mądrym kompromisem pomiędzy tym, co wcześniej chciała wprowadzić Komisja Nadzoru Finansowego, a tym, co proponował Związek Banków Polskich - komentuje z kolei profesor Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club. - Oznacza ona daleko idącą pomoc dla tych kredytobiorców, którzy ze względu na kurs walutowy znaleźli się dziś w trudnej sytuacji finansowej.
Były wiceminister finansów chwali założenie, które pozwala w pierwszej kolejności skorzystać z restrukturyzacji kredytu osobom o najtrudniejszej sytuacji, czyli takim, u których wartość kredytu przekracza 120 proc. wartości mieszkania. Zwraca jednak uwagę, że program znacznie obciąży finanse banków. - Podane koszty co prawda nie są tak wysokie, jak przy propozycji KNF, ale niektóre banki z pewnością to odczują - twierdzi prof. Gomułka. - Nie należy się jednak spodziewać jakiegoś wielkiego zawirowania w całym sektorze bankowym. Gorzej, gdyby rzeczone 9 miliardów złotych banki musiały zapłacić już w pierwszym roku.
Zdaniem głównego ekonomisty BCC nie można mówić o tym, że banki nie odczują ciężaru wprowadzonych rozwiązań. - Propozycja wiąże się z dużym ryzykiem inwestycyjnym, szczególnie dla inwestorów zagranicznych i może znacząco obniżyć wyniki finansowe niektórych banków - prognozuje były wiceminister finansów. - To z kolei może prowadzić do zmniejszenia aktywności kredytowej, więc w efekcie może być trudniej dostać kredyt nowym osobom.
Ekonomista zwraca również uwagę na fakt, że taka propozycja to de facto złamanie jednej z fundamentalnych reguł prawa. - W praktyce bowiem oznacza, że prawo może działać wstecz i to jest trochę niepokojące. Ustawa narzuca przecież na banki obowiązek i "wtrąca się" w umowę, która przecież została podpisana wiele lat temu - podkreśla Gomułka.
- To na pewno bardziej rozsądna propozycja, niż ta, o której słyszeliśmy w kampanii prezydenckiej lub te, wygłaszane przez opozycję - ocenia. - Gdyby obligatoryjnie przewalutować kredyty walutowe po kursie z dnia podpisania umowy, system bankowy ucierpiałby znacznie mocniej, niż po tym, co PO zaproponowała dzisiaj.
KNF chwali rządowy projekt
Komisja Nadzoru Finansowego przekonuje, że projekt nie zagraża stabilności systemu finansowego. Wprawdzie koszty ryzyka kursowego mają ponieść banki, ale byłoby to rozłożone na lata. Zdaniem KNF, dzięki temu projektowi kredytobiorcy zostaliby na przyszłość trwale uwolnieni od tego ryzyka.
"Projekt jest też bliski założeniom, jakie w lutym zgłosił na posiedzeniu sejmowej komisji finansów publicznych szef Komisji, Andrzej Jakubiak" - czytamy w komunikacie.