Bez portfela, bez kodu PIN, bez karty płatniczej. Światowi giganci na rynku płatności elektronicznych testują nowe rozwiązania - by transakcji można było dokonywać np. za pomocą pierścionka albo robiąc sobie selfie. Klient będzie tylko musiał zamrugać oczami, by pokazać, że żyje i że nikt inny nie zrobił mu wcześniej zdjęcia.
- Polska jest jednym z najbardziej rozwiniętych krajów na świecie, jeżeli chodzi o transakcje zbliżeniowe. Pod względem popularności tej formy płatności i liczby punktów dostępu Polska jest w ścisłej czołówce, obok Wielkiej Brytanii, Kanady i Australii - mówi money.pl Chris Kangas, odpowiedzialny w firmie MasterCard za rozwój płatności zbliżeniowych w Europie.
Podczas ostatniej branżowej konferencji Money20/20 w Kopenhadze przedstawiciele firm działających na rynku płatności elektronicznych przekonywali, że - chociaż gotówka i tradycyjne karty płatnicze całkowicie nie znikną - to za kilka lat będą miały o wiele mniejsze znaczenie niż dzisiaj. Wszyscy czołowi gracze na świecie intensywnie pracują nad tym, by transakcje w sklepach tradycyjnych oraz internetowych wymagały od klientów jeszcze mniej czasu niż obecnie.
Zdaniem Kangasa klienci - w tym szczególnie Polacy - są do tych nowych rozwiązań coraz bardziej przekonani. Jednym z dowodów na potwierdzenie jego słów ma być szybki rozwój płatności zbliżeniowych. Ostatnie dane Narodowego Banku Polskiego pokazują, że pod koniec 2015 r. w obiegu w Polsce było ponad 28 milionów kart z funkcją zbliżeniową, czyli prawie 80 proc. wszystkich kart płatniczych. Liczba tego typu kart w czwartym kwartale ubiegłego roku wzrosła o pół miliona w porównaniu do trzeciego kwartału.
Rośnie też liczba terminali w sklepach, w których można płacić zbliżeniowo. Na ponad 465 tysięcy urządzeń zainstalowanych w Polsce, około 85 proc. ma wbudowaną możliwość obsługi transakcji zbliżeniowych.
Według ekspertów kolejnym etapem rozwoju płatności będzie wyeliminowanie z tego procesu tradycyjnych kart płatniczych. Już dzisiaj klienci mogą dokonywać transakcji przy użyciu telefonów komórkowych. A skoro do płatności można wykorzystać telefon, to dlaczego nie zegarek, breloczek, czy pierścionek. Wszystkie gadżety działają na tej samej zasadzie. - Wbudowany w gadżet chip łączy się z telefonem komórkowym, który jest np. w kieszeni i w ten sposób płacimy tak, jakbyśmy wykorzystywali do tego telefon z funkcją NFC - tłumaczy Chris Kangas. - W ten sposób nie trzeba sięgać do kieszeni ani po telefon ani po portfel.
Kupujesz w internecie? Potwierdź przez selfie
Zmiany czekają też płatności za zakupy w internecie. - Definitywnie idziemy w stronę coraz większego upraszczania transakcji w sklepach internetowych, zwłaszcza jeżeli chodzi o coraz większą grupę klientów kupujących towary za pomocą urządzeń moblilnych - nie ma wątpliwości Sylwia Bilska, szefowa firmy PayU na Europę Centralną. - Konieczność wpisania numeru karty kredytowej i kilka stopni potwierdzania transakcji bardzo często powodują, że klienci porzucają koszyki i nie kończą zakupu - podkreśla.
A to oznacza, że i sklepy internetowe i obsługujące płatności spółki mniej zarabiają. Jakie jest wyjście z tej sytuacji? MasterCard proponuje autoryzowanie transakcji za pomocą... selfie.
Projekt jest obecnie w fazie testów. Po zrobieniu sobie zdjęcia telefonem, system transakcyjny ma rozpoznać rysy twarzy klienta i po pozytywnej weryfikacji wykonać przelew na konto sklepu internetowego. - Żeby transakcja została zaakceptowana, klient robiąc selfie będzie tylko musiał zamrugać oczami, by pokazać, że żyje i że nikt inny nie zrobił mu wcześniej zdjęcia - tłumaczy Chris Kangas.
Czy taki pomysł na autoryzowanie transakcji przyjmie się w Polsce? Eksperci przekonują, że z czasem - zwłaszcza wśród osób młodych - normą będą płatności przy wykorzystaniu biometrii. Od rozpoznawania rysów twarzy, przez odcisk palca, po skan oka, czy rozpoznawanie głosu.
Koniec kart płatniczych?
Te wszystkie zjawiska oznaczają, że w najbliższych latach tradycyjne karty płatnicze będą w odwrocie. Tym bardziej, że już dziś bardzo rzadko Polacy wykorzystują je do płatności w internecie. Jak pokazuje najnowsze badanie PayU, prawie 90 proc. klientów płaci za zakupy w sieci, wykorzystując przelewy bankowe - zwykle te wykonywane po przekierowaniu ze sklepu internetowego na stronę banku. Tylko co dziesiąty klient płaci za zakupy w sieci za pomocą karty kredytowej lub debetowej.
To o tyle ciekawe, że w innych krajach karty cieszą się zdecydowanie większą popularnością. - U nas ta forma przelewów zyskała popularność dzięki zakupom na Allegro. Poza tym Polacy nigdy nie mieli dużego zaufania do karty kredytowych - mówi money.pl Maciej Biniek, członek zarządu w PayU. Według niego można być pewnym tego, że "dni karty z paskiem magnetycznym są policzone".