Nowy premier będzie mieć ogromny, polityczny wpływ na sytuację banków. Tymczasem od wyceny akcji BZ WBK przez inwestorów zależy majątek nowego premiera, który ma w nich ulokowane ponad 5 mln zł. Adrian Zandberg zaapelował więc do Mateusza Morawieckiego, by jeszcze przed powołaniem na urząd sprzedał udziały w banku. Wskazuje na poważny konflikt interesów.
W poniedziałek o godz. 17.00 w Pałacu Prezydenckim odbędzie się uroczystość powołania Mateusza Morawieckiego na premiera. To dla niego bardzo ważny moment. Stanie bowiem na czele rządu, z czym wiąże się ogromna odpowiedzialność.
W związku z tym apel do Morawieckiego wystosował lider Partii Razem. Adrian Zandberg wskazuje, że w związku z podejrzeniem konfliktu interesów premier powinien sprzedać akcje Banku Zachodniego WBK. Jeszcze przed oficjalnym objęciem funkcji.
Wpis Zandberga na twitterze pobudził falę komentarzy. W większości osób podobnie oceniających sytuację. Prawie wszyscy podkreślają, że tak na prawdę powinien pozbyć się udziałów w jednym z największych banków prywatnych w Polsce jeszcze przed wejściem do rządu. Nowemu premierowi wypominane jest też to, że BZ WBK jest z kapitałem hiszpańskim. Należy do grupy Santander.
"Mateusz Morawiecki forsował rozwiązania zyskowne dla sektora bankowego, z którym jest powiązany. Chciał, by fundusze inwestujące w budowę biurowców były zwolnione z podatku dochodowego. Nawet rządzony przez PiS Narodowy Bank Polski przestrzegał, że nie ma powodu zwalniać tych funduszy z podatków. Przestrzegał, że może to spowodować wzrost spekulacji na rynku nieruchomości i nadwyrężyć budżet państwa. W Hiszpanii jednym z największych beneficjentów wprowadzenia takiej ulgi podatkowej stał się bank Santander, poprzedni pracodawca Morawieckiego" - czytamy w jednym z ostatnich wpisów Zandberga na facebooku.
To nie jedyna korzyść, która miała dzięki Morawieckiemu wynikać dla BZ WBK i pośrednio dla Santandera. Jak czytamy dalej, "dzięki rezygnacji z rozwiązania problemu frankowiczów, banki umoczone w kredyty frankowe odnotowały przez ostatnie dwa lata spektakularny wzrost cen akcji. Kiedy Morawiecki obejmował swoje stanowisko, akcje BZ WBK kosztowały ok. 270 złotych. Dwa lata później za jedną akcję trzeba było zapłacić 385 złotych".
Lider Partii Razem wskazuje też, że teraz, w związku z nową funkcją, Mateusz Morawiecki będzie dodatkowo zwierzchnikiem Komisji Nadzoru Finansowego, czyli instytucji, która kontroluje banki. W tym bank, którego jest udziałowcem.
Według informacji zamieszczonych przez Morawieckiego w ostatnim oświadczeniu majątkowym ma on na swoim rachunku maklerskim 13 711 akcji BZ WBK. Każda jest warta w tej chwili około 366 zł. Daje to łącznie ponad 5 mln zł.
Tylko w ciągu ostatniego półrocza ich wartość wzrosła o ponad 400 tys. zł. Stąd też zrozumiała niechęć Morawieckiego do sprzedawania "kury" znoszącej złote jajka. Dodatkowo bank wypłaca też solidne dywidendy, czyli część zysków z poprzednich lat. W tym roku nowy premier na każdą akcję otrzymał 5,4 zł dywidendy, co dało 74 tys. zł w gotówce.
W tym momencie trzeba jednak oddać szacunek Mateuszowi Morawieckiemu (o czym nie wspomina Adrian Zandberg), że całą dywidendę zadeklarował przekazać na cele charytatywne.
Warto też zaznaczyć, że o ile wartość akcji robi duże wrażenie, ich udział w całkowitej liczbie jest minimalny. Pakiet Morawieckiego stanowi niewiele ponad 0,01 proc. wszystkich akcji BZ WBK. Santander ma ich prawie 70 proc. Głos nowego premiera wynikający z udziałów nie ma więc praktycznie żadnego znaczenia. Za to decyzje jako premiera mogą mieć ogromny wpływ na losy banku. Tym samym na jego wycenę rynkową i majątek nowego premiera.
Jak pisaliśmy już w money.pl, w ostatnich latach nie było w Polsce bogatszego premiera. Mateusz Morawiecki jest siedem razy bogatszy od swojej poprzedniczki Beaty Szydło. Od Jarosława Kaczyńskiego, kiedy ten kierował rządem - aż 70 razy. Kazimierza Marcinkiewicza wyprzedza 80-krotnie. I Donald Tusk, i Ewa Kopacz, i Leszek Miller finansowo nie mają z Morawieckim żadnych szans. Nawet, gdyby połączyli majątki.