Bankowy Arbitraż Konsumencki w ciągu czterech lat rozpatrzył kilka tysięcy sporów między klientami a bankami. "Banki poprawiają poziom usług. Coraz mniej mamy skarg na źle prowadzone rachunki i lokaty" - taki wniosek przedstawiła Katarzyna Marczyńska, która została wybrana arbitrem na kolejne cztery lata.
Z jakimi problemami zwracają się ludzie? Jako przykład interwencji arbiter podała sytuację, gdy klient został niegrzecznie przez pracownika banku potraktowany i domagał się 8 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Bank zaproponował ugodę i wypłacił urażonemu klientowi 3 tys. zł.
Ale to jednak był incydent - aż 65 proc. sporów w ubiegłym roku dotyczyło kredytów bankowych. Skarżą się kredytobiorcy, ale też ich spadkobiercy i poręczyciele. Pretensje dotyczą m.in. niestarannie dobranych firm pośredniczących w udzielaniu kredytów, opłat przygotowawczych za kredyty i zbyt dużych odsetek umownych od zadłużenia przeterminowanego.
Skarżą się także osoby w starszym wieku, którym bank odmówił udzielenia kredytu. Ale z drugiej strony - także spadkobiercy klientów, którym przyznano kredyt, mimo że ukończyli 70 lat.
W ubiegłym roku 71 razy banki zawarły ugodę z klientami, a w 55 przypadkach arbiter rozstrzygał na korzyść klienta. Natomiast aż 192 rozstrzygnięcia zapadły na korzyść banku.
"Zdarzały się skargi zupełnie bezzasadne i niezrozumiałe" - wyjaśnia Katarzyna Marczyńska. "Jeden z klientów domagał się zadośćuczynienia za konieczność obcowania z teściową, bo bank wysłał wyciągi bankowe pod adres teściowej" - opowiada arbiter.