Prawie 3 procent wzrósł w czwartek kurs Unicredit po informacji, że dopiął transakcję sprzedaży Pekao. Wszystko jednak oddał z naddatkiem w piątek i akcje spadają na giełdzie w Mediolanie najszybciej w gronie największych spółek. Unicredit postanowił przetestować odporność na stres inwestorów i nieoficjalnie wiadomo, że podtrzymuje decyzję o największej emisji akcji w historii włoskiej bankowości.
Akcje Unicredit spadają w piątek o 5 proc. Pokaźne zniżki kursu notują też inne włoskie banki. Ich akcje co prawda w ostatnim tygodniu były świetną inwestycją - Unicredit nadrobił 18 proc., a drugi największy we Włoszech bank Intesa 11 proc. - ale w piątek akcjonariusze przystąpili do zdecydowanej wyprzedaży. To między innymi efekt informacji, że Unicredit nadal ma zamiar wyemitować nowe akcje za 13 mld euro.
Unicredit dostanie za sprzedane akcje Pekao 2,4 mld euro, a na dodatek 0,5 mld euro z certyfikatów inwestycyjnych na pozostały pakiet akcji polskiego banku. Dolicza się do tego wszystkiego jeszcze kwotę 0,14 mld euro, które Pekao musi zapłacić za udziały w innych spółkach, w których działał wspólnie z Unicredit. Dla Włochów są to jednak kwoty niewystarczające. Potrzebują naprawdę wielkiego zastrzyku kapitału.
Emisja 13 mld euro, o której mówiło się nieoficjalnie od pewnego czasu, ma być największą emisją akcji banku w historii Włoch. W takich sytuacjach jasne jest, że podaż akcji na giełdzie skokowo rośnie. Potencjalni kupujący mogą przecież zebrać kapitał, na przykład sprzedając dotychczasowe akcje na giełdzie, żeby kupić tańsze, nowe. Dlaczego tańsze? Emitent musi jakoś zachęcić do kupna, a nie sprzeda za wiele, jeśli cena emisyjna będzie wyższa od giełdowej.
Do tego spadek akcji jednego banku, szczególnie największego, pociąga za sobą całą resztę, bo wyceny są korygowane dla całej branży.
Inni też by chcieli trochę kapitału
Jeśli emisja się powiedzie, to pozostałe banki mogą na dłuższy czas zapomnieć o możliwościach pozyskania kapitału z rynku. Dla Monte dei Paschi di Siena, najstarszego działającego banku świata, a zarazem najbardziej wypełnionego złymi długami wśród włoskich pożyczkodawców, jedynym wyjściem pozostanie przejście w państwowe ręce.
Unicredit, jedyny bank we Włoszech, którego stabilność może mieć znaczenie dla globalnego systemu finansowego, musi wzmocnić swoje aktywa i wyprzedaje, co może. Urzędujący niecałe pół roku nowy prezes Jean-Pierre Mustier ma w najbliższy wtorek, 13 grudnia, przedstawić przegląd planów strategicznych. Źródła Agencji Reutera zbliżone do banku wskazują, że na początku przyszłego roku ogłosi dokapitalizowanie właśnie kwotą 13 mld euro.
Unicredit zetknie się przy tym z trudnym klimatem dla inwestowania. Po przegranym referendum i dymisji premiera Renziego już pojawił się plan rządowy przejęcia Monte dei Paschi di Siena przez państwo za 5 mld euro. A kapitału potrzebują też inne banki, które w tej sytuacji nie będą miały go skąd pozyskać.
Wartość rynkowa Unicredit, która wynosi dziś 15 mld euro, spadła w tym roku o ponad połowę (52 proc.). Inwestorzy zauważyli skalę złych długów i malejącą zyskowność. W porównaniu z głównymi europejskimi konkurentami jakość aktywów jest dużo gorsza, dlatego bank tak usilnie dąży do pozyskania płynnych środków.
Notowania tygodniowe indeksu giełdy mediolańskiej FTSE MIB src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1480684567&de=1481299800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=FTSEMIB&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>