Według „Gazety Wyborczej” warunki przetargu na informatyzację PKO BP mogły być tak ustalone, aby promować zaprzyjaźnioną firmę.
Bank od kilku lat intensywnie się unowocześnia i wydaje na informatykę kilkaset milionów złotych rocznie. W listopadzie rozpisał kolejny przetarg - tym razem na dostosowanie do standardów zachodnich swego systemu oceny ryzyka kredytowego.
Do przetargu przystąpiły trzy konsorcja: Asseco-Softbank, Accenture-SAP oraz Delloite-Positive-ComputerLand. Wygrało, związane z gdyńską grupą Prokom, Asseco-Softbank wspierane przez Ernst & Young Advisory. Tym samym kontrakt za kilkanaście milionów złotych przypadł firmie, która należy do grupy odpowiedzialnej za wdrożenie głównego systemu informatycznego w PKO BP, który jest wart miliard złotych.
Według nieoficjalnych informacji, które dotarły do "Gazety", warunki przetargu mogły zostać ustalone w taki sposób, by ułatwić zwycięstwo "zaprzyjaźnionej" z bankiem firmie.
Jednym z głównych zarzutów jest fakt, że komisja przetargowa przyznawała dodatkowe punkty np. za to, że dana firma realizowała już jakieś prace informatyczne w banku. Ponadto, wybierając zwycięzcę, nie uwzględniono np. kosztów sprzętu, który będzie potrzebny do obsługi systemu. Nie sprawdzono nawet, czy proponowane rozwiązania działają, bo nie było tzw. wizyt referencyjnych.
Zdaniem anonimowego przedstawiciela PKO BP, gdyby przetarg był przeprowadzony rzetelnie, oferta Asseco-Softbank nie miałaby szans na zwycięstwo, bo oferowany przez tę firmę system (AlgoSite-Algorithmics) nie ma wystarczających referencji i brakuje mu dwóch istotnych cech. M.in. nie potrafi oszacować trwałego spadku wartości zabezpieczeń udzielonych kredytów oraz liczyć kapitału, który bank powinien odłożyć na pokrycie ryzyka związanego z danym kredytem.
Według informacji gazety, bank złamał także prawo, rezygnując z końcowego etapu postępowania przetargowego - rokowań z dwoma najwyżej ocenionymi konsorcjami. Po ujawnieniu cen oferowanych przez wszystkich startujących bank poprosił całą trójkę o przedstawienie ponownych ofert cenowych. I od razu wybrał Asseco-Softbank. Bank miał też zignorować fakt, że w składzie zwycięskiego konsorcjum jest spółka zależna Ernst&Young, audytora PKO BP.
Jak pisze gazeta ani bank, ani Asseco-Softbank nie widzą nic co mogłoby wskazywać, aby rozstrzygnięcie przetargu było niezgodne z prawem.
"Bank wybrał ofertę najpełniej spełniającą wymagania. W przewidzianym procedurą terminie żaden z uczestniczących w przetargu oferentów nie zgłosił jakichkolwiek zastrzeżeń" - odpisał nam rzecznik PKO BP Marek Kłuciński.