W 2016 roku wokół amerykańskiego banku Wells Fargo wybuch wielki skandal. Okazało się, że jego pracownicy w latach 2011-2015 tworzyli fałszywe konta i karty kredytowe bez wiedzy i zgody klientów. Chodzi nawet o 2 mln takich fikcyjnych kont. Chodziło o to, żeby sztucznie podbija wyniki sprzedaży. Pracownicy tłumaczyli się potem, że to z powodu drakońskich celów sprzedażowych, jakie im stawiano.
O tym procederze władze firmy poinformowała jedna z pracownic, która była menadżerem w oddziale Wells Fargo w Ponoma w Kalifornii już we wrześniu 2011 roku. Jednak bank zamiast jej wysłuchać i zakończyć przestępczy proceder, zwolnił swojego pracownika.
Amerykański Departament Pracy Bezpieczeństwa i Higieny Pracy właśnie orzekł, że Wells Fargo nie dość, że musi przywrócić do pracy zwolnioną menadżerkę, to dodatkowo musi jej zapłacić 577,5 tys. dol. odszkodowania – informuje CNN money.
Zobacz również: afera gospodarcza w Policach. CBA zatrzymało byłych szefów zakładów chemicznych
Prawo federalne zabrania bankom podejmowania działań odwetowych, gdy pracownik zgłosi działanie niezgodnie z prawem. Takie praktyki powinny być promowane w firmach, a pracowników, którzy zgłaszają nieprawidłowości szefom nazywa się sygnalistami.
Bank nie akceptuje takie decyzji i zapowiedział, że będzie się od niej odwoływał. Departament Pracy Bezpieczeństwa i Higieny Pracy twierdzi, że w czasie procedury odwoławczej pracownik musi zostać już przywrócony do pracy.
Wells Fargo za ten skandal został już ukarany grzywną 185 mln dol. W efekcie stanowisko stracił też wieloletni szef firmy John Stumpf.