Dobiega końca sezon publikacji rocznych sprawozdań finansowych. Karty odkryły już wszystkie największe banki działające w Polsce, których akcje notowane są na warszawskiej giełdzie. Przy okazji dowiedzieliśmy się, ile zarabiają ich prezesi. W porównaniu do budzących ogromne kontrowersje wynagrodzeń w NBP są to znacznie wyższe kwoty.
Licząc nie tylko zasadniczą pensję, ale i premie, bonusy oraz dodatki, średnie miesięczne zarobki najlepiej opłacanych prezesów przekraczały w 2018 roku 400 tys. zł brutto. Tymczasem prezes NBP Adam Glapiński miesięcznie inkasował "tylko" około 63 tys. zł.
Najwięcej w 2018 roku zarobił Sławomir S. Sikora, prezes banku Citi Handlowy. Na jego konto wpłynęło 5 mln 340 tys. zł. Warto jednak dodać, że prawie 2 mln zł to nagroda za lata 2014-2016. Drugi jest prezes mBanku Cezary Stypułkowski. Co prawda pensję zasadniczą miał wyższą niż Sikora, ale dostał mniej bonusów. "Gołe" wynagrodzenie to u niego 3 mln 580 tys. zł, a licząc z dodatkami - aż 5 mln 62 tys. zł.
W ich przypadku przeciętny Kowalski musiałby pracować za średnią krajową 7 lat, żeby dostać ich miesięczną pensję.
Podium rankingu najlepiej zarabiających prezesów banków zamyka Brunon Bartkiewicz z ING Banku Śląskiego. W rok zgarnął 3 mln 969 tys. zł, czyli niecałe 331 tys. zł miesięcznie. Kwota ta odpowiada 67 średnim krajowym. Przeciętny Kowalski na miesięczną pensję szefa banku musi pracować w tym przypadku 5,5 roku.
Na czwartym miejscu jest jedyny obcokrajowiec w stawce. Portugalczyk Joao Bras Jorge, stojący na czele Banku Millennium, może się pochwalić wpływem na konto 3 mln 252 tys. zł, co daje 271 tys. zł miesięcznie. Blisko milion rocznie i 100 tys. miesięcznie mniej zarobił z kolei Michał Gajewski z Santandera.
W tyle zostają szefowie banków z udziałem skarbu państwa lub pod jego pośrednim wpływem. Zbigniew Jagiełło z PKO BP zakończył rok ze średnią miesięczną na poziomie 155 tys. zł. Prawie 174 tys. zł zarabiał Michał Krupiński z Pekao. Ranking zamyka Bogusław Białowąs z BOŚ Banku ze "skromnymi" 47 tys. zł miesięcznie.
Zarobki prezesów a zyski banków
Z perspektywy przeciętnego Kowalskiego zarabiającego niecałe 5 tys. zł brutto miesięcznie tego typu kwoty budzą poczucie niesprawiedliwości. Z drugiej jednak strony trzeba przyznać, że zyski banków liczone są w setkach milionów, a nawet w miliardach złotych.
Sprawdziliśmy, który prezes najbardziej zapracował sobie na swoją pensję. Dzieląc zyski roczne banków przez roczne zarobki ich szefów, okazuje się, że względnie najmniej zapracował na swoje wynagrodzenie prezes BOŚ Banku. Na złotówkę, która popłynęła na konto Bogusława Białowąsa, przypadało zaledwie 112 zł zysku dla całej instytucji. A przypomnijmy, że w porównaniu do kolegów zarobił najmniej.
Niemal taka sama proporcja zarobków do zysków jest w przypadku prezesa Citi Handlowego, który plasuje się na szczycie rankingu. Mało imponujące okazują się też wyniki banków w porównaniu z zarobkami ich prezesów w BGŻ BNP Paribas, Millennium, mBanku i ING.
Z tej perspektywy najmniej szokować powinny zarobki w PKO BP. Największy polski bank na każdą złotówkę wynagrodzenia Zbigniewa Jagiełło miał prawie 1800 zł zysku netto. Granicę tysiąca złotych przekroczyli jeszcze szefowie Pekao i Santandera.
Podwyżki i obniżki
Biorąc pod uwagę wynagrodzenie zasadnicze i inne premie i bonusy, największą podwyżkę w 2018 roku otrzymał prezes mBanku. Na jego konto wpłynęło o prawie 30 proc. więcej pieniędzy. W tym samym czasie zyski banku zwiększyły się o 20 proc. Niemal w identycznym tempie rosły zyski i zarobki w Santanderze. Większy progres w wynikach w porównaniu z zarobkami odnotował za to Citi Handlowy.
Trudno współczuć zarobków prezesom banków, ale warto zauważyć, że kilku z nich dostało w ubiegłym roku mniej pieniędzy niż w 2017 roku. Mowa przede wszystkim o prezesach PKO BP i Millennium, którzy zgarnęli odpowiednio o 26 proc. i 35 proc. mniej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl