Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Hubert Orzechowski
Hubert Orzechowski
|

Czekają nas rządy garstki bogatych? Eksperci bez złudzeń

13
Podziel się:

Cieszysz się z rozwoju technologii i że nasza rzeczywistość coraz bardziej przypomina tę rodem z utworów science-fiction? Uważaj, bo zaraz bliżej jej będzie do dystopijnego „Łowcy androidów” niż do optymistycznego „Star Treka”.

Mimo alarmujących raportów, nierówności ekonomiczne nadal rosną
Mimo alarmujących raportów, nierówności ekonomiczne nadal rosną (Julien Harneis/flickr (CC BY-SA 2.0))

Skuteczna w ostatnich latach walka z nierównościami płacowymi między kobietami a mężczyznami, ostatecznie jest skazana na klęskę - wynika z raportu World Economic Forum opublikowanego tuż przed kongresem w szwajcarskim Davos. Eksperci wskazują na więcej problemów.

W bliskiej przyszłości mężczyźni będą dominować w takich branżach jak biotechnologia czy informatyka. A różnice w wynagrodzeniach między płciami nie znikną, a będą się powiększać. Stanie się tak m.in. dlatego, że 57 proc. miejsc pracy, które do 2026 r. zastąpią technologie, należy do kobiet.

Paradoksalnie widać to będzie w samym Davos. Mimo wysiłków podejmowanych od siedmiu lat, by zwiększyć zróżnicowanie wśród delegatów, tylko 21 proc. spośród blisko trzech tysięcy gości tegorocznego forum stanowić będą kobiety.

Zobacz także: Davos w cieniu kryzysu. Zobacz wideo:

Po co człowiek, skoro jest robot?

Postęp technologiczny dotknie nie tylko ich. Jego zwolennicy lubią powtarzać tezę o jego nieuniknionym charakterze. Walka z nim jest skazana na klęskę, a utracone przez rozwój techniczny miejsca pracy zastąpią nowe – przekonują. Problem w tym, że specjaliści są w tej sprawie podzieleni.

- Badacze, zajmujący się AI (sztuczną inteligencją - red.), popularni futurolodzy, jak np Ray Kurzweil czy miliarder Elon Musk, głoszą, że nadchodzi swoista "apokalipsa" człowieka. Dzisiejsze miejsca pracy mają być pierwszymi ofiarami tego starcia. Inni ekonomiści czy socjologowie, np. Mariana Mazzuccato, zwracają uwagę na problemy z tą narracją. Całkiem możliwe, że tempo rozwoju technologii, m.in. w związku ze spadkiem finansowania publicznego sektora badań i nauki w krajach takich jak USA, spada, a nie rośnie. Nie ma także konsensusu co do tego, czy w ciągu ostatnich dekad rozwój technologiczny zmniejszał, czy zwiększał liczbę miejsc pracy w najnowocześniejszych gospodarkach – mówi Filip Konopczyński, ekspert z Fundacji Kaleckiego.

Na pewno jednak powody do niepokoju mają przedstawiciele zawodów, których praca polega na powtarzalności i nie wymaga łączenia kompetencji. - Paradoksalnie łatwiej zastąpić technologią księgowego niż kuriera, opiekunkę do dziecka czy pracownika budowlanego. Dlatego myśląc o zmianach na rynku pracy w najbliższych dekadach lepiej przyjąć punkt widzenia, w którym technologia ma wspomagać potrzebne społeczne zawody, niż dążyć za wszelką cenę do zastąpienia czynnika ludzkiego robotami - uważa Konopczyński

Zwraca on także uwagę na inne okoliczności debaty o rozwoju sztucznej inteligencji i zmian na rynku pracy. - W wielu krajach rozwiniętych społeczeństwa się starzeją, w związku z czym w niedalekiej perspektywie przedsiębiorcy będą musieli jeszcze intensywniej rywalizować o pracowników. Takie głosy płyną nawet z Chin. Widmo rzekomo nieuniknionej śmierci pracy jest im na rękę, bo pozwala na uzyskanie lepszej pozycji negocjacyjnej w zakresie wysokości zarobków czy warunków zatrudniania. Każdą informację o "śmierci pracy" zaleca się więc przyjmować z dozą sceptycyzmu – powiedział, odnosząc się do wniosków raportu.

Biedni biedniejsi, bogaci bogatsi. Coraz bardziej

Równolegle do raportu WEF swoje badanie opublikowała Oxfam, czyli fundacja do walki z głodem na świecie. Jej dokument także przygląda się nierównością ekonomicznym. Tylko że nie z perspektywy płci i utraty miejsc pracy, a z punktu widzenia biednych a bogatych.

Z danych organizacji wynika, że 42 najbogatszych ludzi na świecie ma tyle majątku co 3,7 mld biedniejszej połowy ludności świata. I nie ma perspektyw, by pod tym względem było lepiej. Raczej należy się spodziewać, że będzie jeszcze gorzej.

Tylko w ubiegłym roku 82 proc. wypracowanego światowego bogactwa trafiło do 1 proc. najbogatszych ludzi na świecie. W latach 2006-15 majątek 2043 światowych miliarderów rósł aż o 13 proc. Daje to aż 762 mld dolarów. Jest to siedem razy więcej, niż wystarczyłoby do skończenia z problemem biedy na świecie – podkreśla Oxfam. Według badań organizacji walkę z nierównościami ekonomicznymi popiera niemal dwie trzecie ludzi.

NGOs podaje takie dane na podstawie ankiety w dziesięciu krajach, w których przepytano 70 tys. osób.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(13)
WYRÓŻNIONE
stan...
7 lat temu
Rzeczywiście gdybyśmy biernie przyglądali jak grupa najbogatszych urządza nam świat to tak by się stało. Wdrażanie NWO -nowego porządku świata w oparciu o jeden rząd światowy sterowany przez tę grupę trwa od wielu lat. Ten artykuł jest jednym z wielu spojrzeń życzeniowych kilkudziesięciu rodzin które zgromadziły olbrzymi majątek (zwykle w sposób przestępczy- korupcja, oszustwa na podatku, itp) których nie są w stanie wydać ale brakuje im pewności że tego nie stracą, bo brakuje im tylko władzy absolutnej zapewniającej zupełną bezkarność. Może im dać to tylko jeden rząd światowy zapewniający totalną kontrolę społeczeństwa pozbawionego wiary, honoru, zasad humanitarnych. Wdrażany wyścig szczurów za pieniądzem i stanowiskiem zapewni im powodzenie... Więc korzystajmy z demokracji i uregulujmy zasady narzuconej gry. Nie nawołuje do rewolucji podobnej do francuskiej czy październikowej ale wystarczy korekta przepisów podatkowych aby nieco zubożyć tych co unikali płacenia podatków korzystając z utworzonych (również przez siebie) rajów podatkowych, Najwyższy czas aby zgromadzone bezimienne ukryte fortuny przeznaczyć na fundusz oddłużeniowy dla ograbionych państw, itp
Zgredek
7 lat temu
Biedni biednieją a bogaci stają się bogatsi bo tego uczy neoliberalna ekonomia! Wspieranie upadających kolosów na glinianych nogach, czy dotacje dla najbogatszych korporacji licząc że może utworzą jakieś miejsce pracy odbywa się kosztem zwykłych szaraczków pracujących za jałmużnę. Wg niektórych specjalistów ekonomii, lekarstwem na poprawę swojej sytuacji jest wzięcie kredytu... toż to paranoja i totalna głupota.
nel
7 lat temu
demokracja to fikcja
NAJNOWSZE KOMENTARZE (13)
.,.
7 lat temu
Niemcy potrzebują taniej siły roboczej a murzynki stoją i tylko ręce wyciągają.
ukrytaopcjana...
7 lat temu
Nowy Porządek Świata.
ja
7 lat temu
Gdy nasza praca ma wartość dla pracodawcy (i klientów), w końcu nas ktoś zatrudni i dobrze zapłaci. A jeśli nie, a rzeczywiście ją mamy, to sami założymy firmę i zarobimy na siebie. Ludzie muszą zrozumieć, że niemal wszystko zależy od nich samych. Nie od rządu czy kraju, w którym żyją itp. Musimy po prostu patrzeć na siebie i brać się do roboty, uczyć się i rozwijać umiejętności, za które inni chcą płacić, a efekty przyjdą. Leżenie na kanapie i czekanie, aż ktoś coś dla nas zrobi, niewiele daje. Słyszeliście o ksią.ż ce "Co robic, by zawsze mieć pracę i więcej zarabiac"? Kilka zmian może zrobić wielką różnicę..
Grunge
7 lat temu
"Daje to aż 762 mld dolarów. Jest to siedem razy więcej, niż wystarczyłoby do skończenia z problemem biedy na świecie" Kto przepuszcza tak oczywiste kłamstwa. Wystarczy jedno wyszukanie w Google żeby to obalić: The OECD's Development Assistance Committee members' total budget reached 132 billion dollars in 2015 132 miliardy w 2015 roku. I co, bieda zniknęła?
kol
7 lat temu
"Czekają nas rządy garstki bogatych? Eksperci bez złudzeń" Karol Marks wiecznie żywy...