- Rząd chciał uprościć zatrudnianie pracowników z Ukrainy, ale wszystko skomplikował - mówi Jakub Dzik. Wiceprezes grupy Impel przyznaje, że obcokrajowcy ratują sytuację na polskim rynku pracy.
- Do tej pory pracodawca szedł do powiatowego urzędu pracy i zgłaszał zamiar zatrudnienia pracownika z Ukrainy. Rząd chciał wszystko uprościć, ale nieco to wszystko skomplikował - opowiada wiceszef Impela.
- Teraz składa się oświadczenie. A ono ma charakter procedury administracyjnej. To oznacza, że w dużych miastach pracodawca czeka 30 dni, a nawet i więcej, na uzyskanie takiej zgody - tłumaczy.
Zdaniem Dzika, często kończy się tak, że pracownik, który ma tyle czekać, po prostu wybiera szarą strefę. - Albo kraje zachodniej Europy - dodaje wiceprezes grupy Impel.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl