W czwartek minister ds. polityki senioralnej Marzena Okła-Drewnowicz poinformowała, że rząd zaproponuje bon senioralny w maksymalnej wysokości 2150 zł, który będzie skierowany do osób powyżej 75. roku życia. Minister dodała, że kwota może być niższa w zależności od tego, ilu godzin wsparcia dana osoba będzie potrzebowała.
W piątek projekt ustawy o bonie senioralnym został wpisany do wykazu prac legislacyjnych rządu. We wpisie czytamy, że 2150 zł to równowartość 50 proc. wynagrodzenia minimalnego w drugiej połowie 2024 roku. Poprzez bon senioralny rozumie się prawo do skorzystania ze wsparcia w ramach usług o charakterze opiekuńczym w określonej liczbie godzin i zakresie podstawowych czynności dnia codziennego przez gminę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bon "jest odpowiedzią polityki publicznej na wyzwania związane z godzeniem obowiązków wynikających z pracy i zapewnieniem wsparcia odpowiadającego potrzebom osób w wieku 75 lat lub więcej przez rodzinę".
"Konieczność opieki nad bliskimi seniorami niejednokrotnie wiąże się z ograniczeniem aktywności zawodowej (w tym w szczególności kobiet) lub ponoszeniem znaczących kosztów zapewnienia tej opieki na rynku prywatnym" - czytamy we wpisie.
Pieniądze nie do ręki
- To nie będą pieniądze, które trafią wprost do portfeli. Tu chodzi o stworzenie całego sytemu opieki nad osobami starszymi w miejscu zamieszkania - mówiła w piątkowym wywiadzie dla money.pl minister Marzena Okła-Drewnowicz. - Dzisiaj kluczem do bonu senioralnego jest przygotowanie kadry, rąk do pracy, bo tu jest największy deficyt. Do uruchomienia bonu potrzebujemy nawet 90 tysięcy opiekunów - stwierdziła.
- To jest najtrudniejsze, ale jest to do zrobienia. Po pierwsze, ludzie muszą być przeszkoleni. Muszą mieć minimum 30-godzinny kurs na przykład z pierwszej pomocy, z tego, jak opiekować się osobą starszą etc. Widzimy na przykład potencjał w obecnych już opiekunach, którzy pracują w szarej strefie. Często są to kobiety, które są na emeryturze, ale chcą być aktywne zawodowo na część etatu. Czy one sobie nie mogą dorobić, ale w sposób legalny? No mogą - tłumaczyła.
- Gmina będzie decydowała, samorząd, który dostanie sto procent pieniędzy na organizację tej usługi. Mogą to zlecić na przykład podmiotowi ekonomii społecznej lub spółdzielni socjalnej, która założy się na ich terenie. Mogą zlecić też ośrodkowi pomocy społecznej. Bo może też tak być. To samorządy zdecydują - dodała.