Barbara Socha, w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną", wskazuje na prognozę ONZ, która wskazuje, że jeżeli w Polsce się nic nie zmieni, to do końca stulecia zostanie nas 21 mln. A to wariant optymistyczny - pesymistyczny zakłada ubytek na poziomie dodatkowych 4 mln.
- Co roku, gdy jest podawana liczba urodzeń, między 365 a 380 tys., wpadamy w zachwyt, gdy jest nieco więcej, lub pomstujemy, gdy jest mniej. To są jednak kosmetyczne różnice w zestawieniu z tym, ile mamy zgonów. Przyrost naturalny będzie dalej mocno ujemny. Minus 200, nawet 300 tys. rocznie - tłumaczy Socha redaktorom "DGP".
Celem rządu Mateusza Morawieckiego ma być podniesienie poziomu dzietności. Obecnie udało się ją podnieść do poziomu 1,45, ale to dopiero początek starań. Socha oceniła, że "celem rządu powinno być dążenie do tego, żeby dzieci były traktowane jako dobro narodowe". Chciałaby również zmiany przyjętego przez Polaków modelu rodziny, którym obecnie jest 2+1.
Jak zatem zabezpieczyć interesy Polaków i zarazem zachęcić ich do rodzicielstwa? Poprzez zmiany w systemie emerytalnym, który miałby być powiązany z dzietnością Polaków.
- Myślę, że to nie jest fikcja. Być może sytuacja do tego nas zmusi - tak Socha odpowiedziała na zaproponowaną przez dziennikarzy koncepcję, by na emeryturę seniora pracowałyby jego dzieci. Jednak wskazała, że najpierw trzeba by było pracować nad rozwiązaniami, które pozwoliłyby Polakom godzić rodzicielstwo z pracą.
- Gdyby strategia demograficzna, którą chcemy przedstawić w połowie roku, zyskała szerokie poparcie, byłoby z korzyścią dla wszystkich. Patrzę na to, co zrobili Węgrzy z ustawą o ochronie rodziny z 2011 roku. Zmiana tego prawa wymaga tam większości konstytucyjnej. To świetny sposób, by ustabilizować politykę prorodzinną - oceniła Socha.
Na pytanie, czy chciałaby gwarancji konstytucyjnej dla polityki prorodzinnej, odpowiedziała, że "kibicowałaby takiemu rozwiązaniu".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl