- Co jest dziś największą bolączką polskich przedsiębiorców? Zapytajcie ich, a odpowiedzą zgodnie: ZUS, ZUS i jeszcze raz ZUS. Dobrowolny ZUS to nasza propozycja dla nich – mówił podczas konwencji w Płocku lider PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz.
Dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców to jeden z najważniejszych punktów pakietu gospodarczego z Porozumienia Programowego PSL-u i ugrupowania Kukiz'15, które razem wystartują w wyborach pod sztandarem Koalicji Polskiej.
Kolejna, i w zasadzie ostatnia, ważna obietnica z tego pakietu to emerytura bez podatku: - Nie chcę widzieć więcej seniorów, którzy przez 40 lat pracowali i płacili podatki, a teraz z apteki odchodzą z niczym. Emerytura bez podatku to średnio blisko 400 zł podwyżki dla seniorów – apelował Kosiniak-Kamysz.
A w skali roku, wedle szybkich szacunków szefa Ludowców, nawet 4 tys. zł więcej w portfelu emeryta: - Nie będzie tu żadnych piątek czy szóstek. Na zawody z populistami się nie piszemy. Musimy docenić ludzi ciężkiej pracy i zapewnić godne życie seniorom. To im się po prostu należy – puentował.
Ile kosztowałyby te obietnice? Policzmy
Na początek dobrowolny ZUS. Nie jest to pomysł nowy. Od kilku miesięcy usilnie (i nieskutecznie) forsuje go rzecznik małych i średnich firm Adam Abramowicz.
W Polsce jest ok. 1,5 mln samozatrudnionych, a składka ZUS wynosi 1316,97 zł (w tym 342,32 zł ubezpieczenia zdrowotnego). Wprowadzenie możliwości, aby przedsiębiorca sam decydował, czy chce go opłacać, oznaczałoby mniejsze wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Jeśli założymy, że z wpłat na ZUS zrezygnowałaby co najmniej połowa przedsiębiorców (a tak wynika choćby z badania Instytutu ICP na zlecenie rzecznika MŚP) to budżet FUS-u stałby się szczuplejszy o 481 mln zł w ciągu miesiąca, a w skali roku – o 5,8 mld zł.
A emerytura bez podatków?
Szacuje się, że gdyby seniorzy nie musieli płacić daniny od dochodu, a do tego składek zdrowotnych, to ich świadczenia mogłyby być o ok. 20 proc. wyższe, czyli kwotowo kilkaset złotych więcej zostawałoby w ich kieszeniach. Przykład? Ktoś, kto dostaje 854 zł, miałby teraz 1000 zł, a zamiast 2065 zł, zyskałby dodatkowe 435 zł.
W efekcie w budżecie byłoby więc mniej środków. Jak pisaliśmy w money.pl, na samym podatku dochodowym budżet straciłby 15 mld zł. Kolejne 13 mld zł to straty z tytułu składki na ubezpieczenie społeczne. Łącznie 28 mld zł. A gdyby dodać do tego ulgę dla przedsiębiorców, mamy niemal 34 mld zł. W tej sytuacji można by zapomnieć o programie "500 plus", którego roczny koszt po rozszerzeniu to 40 mld zł.
I jeszcze zestawienie z rzeczywistością. Budżet na 2019 r. przewiduje, że dochody państwa wyniosą 387 mld zł, wydatki zaś zaplanowano na kwotę 416 mld zł, co oznacza, że mamy deficyt.
Do emerytur wciąż sie dopłaca, choć niedawno ZUS chwalił się rekordowymi wpływami - w pierwszym kwartale 2019 r. osiągnął poziom 49,9 mld zł. W maju rzecznik ZUS informował, że wydolność Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z którego wpłacane są emerytury, przekroczyła 80 proc. Od stycznia do marca 2019 r. Fundusz otrzymał jedynie dotację w kwocie 7,2 mld zł, co stanowi 14,5 proc. planu na ten rok (przy upływie czasu 25 proc.).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl