"Po powrocie Platformy do władzy nie będzie majstrowania przy wieku emerytalnym?" - spytała dziennikarka "Gazety Wyborczej" Donalda Tuska. To nawiązanie do zmian, które rząd PO-PSL uchwalił w 2012 r. Wiek emerytalny podniesiono wówczas do 67. roku życia. Wszystkim. Wcześniej panie mogły przejść na odpoczynek w wieku 60. lat, a panowie - 65.
W 2017 r. Zjednoczona Prawica, która zastąpiła PO i PSL u władzy, cofnęła podniesienie wieku. Wrócono do stanu sprzed 2012 r. Wiek emerytalny ostatnio znów stał się gorącym tematem. W kontekście Krajowego Planu Odbudowy, czyli 23,9 mld euro dotacji oraz 11,5 mld euro pożyczek. Rząd zobowiązał się, że za pieniądze na KPO będzie promował pracę po przekroczeniu ustawowego wieku emerytalnego. Szczegóły na temat planowanego rozwiązania nie są jeszcze znane.
"Pomysł, aby w jakimś sensie wydłużać przymusowo pracę, był błędem. Wielu ludziom pod wieloma względami opłaca się dłużej pracować" - przyznał Donald Tusk w wywiadzie z "GW", odnosząc się do podniesienia wieku emerytalnego dekadę temu.
Czytaj także: Donald Tusk zapowiada reformę podatkową po zwycięstwie PO w wyborach. Polski Ład zastąpi jednolita danina?
Lider PO ponadto zapewnił, że Platforma po powrocie do władzy nie powtórzy ruch z 2012 r. "Z punktu widzenia systemu emerytalnego, lepiej byłoby, żeby ludzie byli chętni do dłuższej pracy. Ale to musi być ich wybór. Ja nie pozwolę nikomu wrócić do tematu podwyższenia wieku emerytalnego, przymusowo. To musi być wybór każdego człowieka" - podkreślił Tusk.