Pomysł likwidacji limitu 30-krotności składek na ZUS wywołał spore polityczne zamieszanie i ukazał poważną różnicę zdań w rządzie. Miał on dać 5 mld zł do przyszłorocznego budżetu. Miał, ale nie da, bo wicepremier Jarosław Gowin, a wraz z nim minister Emiliewicz zapowiedzieli, że na takie rozwiązanie się nie zgadzają. Tuż przed wyborami pomysł przycichł, ale z pełną parą pojawił się już w nowej kadencji.
Grupa posłów PiS złożyła wówczas do Sejmu projekt ustawy likwidującej limit. Ale po sześciu dniach - i tuż przed głosowaniem wotum zaufania dla rządu - wycofała go z prac parlamentarnych. Jarosław Gowin zdania bowiem nie zmienił i jego "Porozumienie", które ma w Sejmie 18 posłów, projektu nie chciało poprzeć. Premier Morawiecki wprawdzie zapowiedział, że temat jeszcze wróci, ale kilka dni później już złagodził retorykę. - Na razie pomysł został przekazany do konsultacji. Mieliśmy sygnały nie tylko od naszych partnerów ze Zjednoczonej Prawicy, ale także ze związku zawodowego NSZZ "Solidarność", od pracodawców i dobrą praktyką jest, by bez doprowadzania do jakiejś eskalacji próbować wypracować konsensus - powiedział premier.
Mimo trwających konsultacji już wiadomo, że ewentualne zmiany na pewno nie wejdą w życie od początku przyszłego roku. To natomiast oznacza sukces "Porozumienia" Jarosława Gowina.
Konrad Piasecki pytał, czy w koalicji była duża kłótnia na ten temat. - Kłótni nie było. Było jasne stanowisko "Porozumienia" konsekwentnie prezentowane od wielu miesięcy i duży koalicjant zdecydował się przychylić do naszych argumentów - odpowiedziała minister.
- Przekonaliśmy PiS i Solidarną Polskę do tego, że nie warto wprowadzać tego rozwiązania w takim momencie roku, że ono nie przyniesie tego skutku budżetowego, który został założony i że wprowadzenie na przełomie listopada i grudnia rozwiązań, które mają się nijak do planów finansowych firm, nie jest najlepszym rozwiązaniem - wywodziła minister.
Ucięła też pytania o polityczny koszt rezygnacji z pomysłu. Dziennikarz pytał ją, czy dlatego właśnie zagłosowała za kandydaturą Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego. - Zagłosowałam za kandydatami zgłoszonymi przez naszego koalicjanta, dlatego że koalicja wymaga lojalności. I w ramach tej lojalności poparliśmy kandydatów zgłoszonych przez PiS. Nie będę dyskutować, komentować więcej tego wydarzenia. Mamy to już za sobą - powiedziała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl