Jak czytamy, ok. 650 tys. firm nie podpisało umów o zarządzanie PPK, mimo że miały taki obowiązek. Firmy te chce teraz skontrolować zarządzający programem PPK Polski Fundusz Rozwoju. "Od 18 listopada do końca grudnia 2021 r. firmy zaczną sukcesywnie otrzymywać wezwania do wyjaśnienia i zawarcia umów o zarządzanie" - pisze "Gazeta Wyborcza".
Przedsiębiorstwa będą musiały wytłumaczyć, dlaczego nie wdrożyły u siebie PPK. Dr Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem, że konsekwencją braku terminowego zawarcia umowy o zarządzanie PPK jest kara w wysokości 1,5 proc. budżetu wynagrodzeń za rok poprzedni. - Gdy więc firma wydała na wynagrodzenia 1 mln zł w ubiegłym roku, to teraz będzie musiała zapłacić 15 tys. kary - podkreśla.
Ruszają kontrole ws. PPK
Jak przypomina PFR, tylko trzy grupy podmiotów nie muszą tworzyć PPK:
- mikroprzedsiębiorcy, jeżeli wszystkie osoby zatrudnione złożyły deklarację o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK;
- osoby fizyczne zatrudniające osobę fizyczną - w zakresie niezwiązanym z jej działalnością gospodarczą;
- podmioty, które w dniu objęcia ich przepisami ustawy o PPK prowadziły Pracowniczy Program Emerytalny (PPE) oraz naliczały i odprowadzały składki podstawowe do PPE w wysokości co najmniej 3,5 proc. wynagrodzenia dla minimum 25 proc. osób zatrudnionych i nadal są uprawnione do korzystania z tego zwolnienia.
Pieniądze składające się ostatecznie na środki zgromadzone przez pracownika na PPK pochodzą z trzech źródeł: wypłata pracownika (minimalnie 2 proc. wynagrodzenia brutto, ale można zwiększyć do 4 proc.); dopłata od pracodawcy (minimalnie 1,5 proc. wynagrodzenia brutto, ale można zwiększyć do 4 proc.); dopłata od państwa (250 zł na powitanie + 240 zł rocznie).
"Gazeta Wyborcza" podaje, że rząd szacował początkowo, że partycypacja w PPK wyniesie 75 proc. "Później agendy rządowe sukcesywnie obniżały te prognozy. Ostateczna partycypacja wyniosła zaledwie 21 proc." - czytamy.