Co siódmy ankietowany (15 proc.) rozmyśla na temat swojego życia na emeryturze i swojej spodziewanej sytuacji finansowej co najmniej co miesiąc, co piąty zastanawia się nad tym, jak zabezpieczyć swoją przyszłość finansową na czas emerytury. Zarazem prawie co czwarty (24 proc.) nie pomyślał o tym nigdy lub raz czy dwa w życiu - podsumowuje wyniki badania "Rz".
Chodzi o tegoroczną edycję "Badania świadomości emerytalnej i postaw wobec systemu emerytalnego Polaków do 30. roku życia", które zrealizowała dr hab. Katarzyna Sekścińska z Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka zwraca uwagę na to, iż deklaracje młodych w ciągu roku prawie się nie zmieniły, a źródłami wiedzy, którym ci najbardziej ufają w tym temacie, są znajomi, bliscy i własna intuicja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na kolejnych miejscach są: eksperci finansowi, platformy edukacyjne, informacje od instytucji finansowych. Po nich: artykuły w prasie, audycje w radiu i programy telewizyjne. Na końcu zamkniętej listy możliwości znaleźli się politycy i rządzący, czyli ci, którzy ustalają prawo i zasady emerytalne. Ufa im o jedną czwartą mniej osób niż własnej intuicji - wylicza "Rzeczpospolita".
- Często bodźcem do myślenia o emeryturze i rozpoczęciu oszczędzania jest jakieś wydarzenie. Może być to audycja w radiu, która wyrwie nas z bieżącego zamyślenia, bo usłyszymy, ile może wynieść nasza emerytura w przyszłości. Może być to informacja o tym, jak zmienia się standard życia najbliższych, np. dziadków, po tym, gdy przeszli na emeryturę. Niekiedy jest to jakiś punkt w życiu: 18. urodziny, wyprowadzka z domu, ślub lub urodzenie się dziecka - mówi w rozmowie z "Rz" Katarzyna Sekścińska. Dodaje, że wyzwaniem jest podtrzymać zainteresowanie długoterminowym oszczędzaniem po tym, gdy zostanie wywołane jakimś impulsem.
Według prognoz ekspertów obecni 40-latkowie mogą otrzymają 2-3 tys. zł - i to o ile nie mieli przerw w zatrudnieniu i pracują na etacie. Jeśli pracują na swoim, kwota hipotetycznej emerytury może być jeszcze skromniejsza.