- Wykonujemy wyrok TK sprzed ponad roku, żeby sprawiedliwości dla osób z 1953 r. stało się zadość - chwalił się we wtorek na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki.
Tak komentował przyjęcie przez rząd nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, która do tej pory w niekorzystnym położeniu stawiała kilkadziesiąt. O co dokładnie chodzi?
W 2013 r. zmieniono zasady obliczania wysokości świadczenia emerytalnego osobom pobierającym wcześniejszą emeryturę, wprowadzając mniej korzystne rozwiązanie. Chodzi o odliczenie od podstawy obliczenia emerytury powszechnej pobranych dotychczas kwot emerytur wcześniejszych.
Roczniki, które do 2013 r. osiągnęły powszechny wiek emerytalny skorzystały z możliwości obliczenia wysokości emerytury według dotychczasowych – korzystniejszych dla nich zasad. Takiej możliwości nie miał rocznik 1953.
W marcu ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny uznał dziurawe przepisy za niekonstytucyjne. To dlatego trzeba było dostosować je do zasad ustawy zasadniczej.
We wtorek rząd uporał się wreszcie z nowelizacją, która teraz trafi do Sejmu. Zmiany zakładają, że wszyscy ubezpieczeni urodzeni w 1953 r. i pobierający wcześniejszą emeryturę będą mogli wystąpić o ustalenie prawa do emerytury powszechnej bez zastosowania mechanizmu pomniejszania podstawy jej obliczenia o sumę kwot pobranych emerytur wcześniejszych.
Z takiej możliwości będą mogli skorzystać ubezpieczeni z rocznika 1953, którzy przed wydaniem orzeczenia Trybunału (czyli przed 6 marca 2019 r.) występowali do ZUS o przyznanie emerytury oraz ci, którzy z takim wnioskiem wystąpią po raz pierwszy.
Jak szacuje rząd, na zmianach skorzysta 62,6 tys. osób, które już są na emeryturze (średnio dostaną miesięczną podwyżkę o 202 zł i wyrównanie w wysokości średnio prawie 13 tys. zł), i 11,2 tys. osób, które przejdą na emeryturę w lipcu tego roku (dostaną przeciętną miesięczną podwyżkę o 1487 zł).
Borowski: wyjątkowa bezczelność
W sprawie projektu rządu głos na Twitterze zabrał senator Marek Borowski. Przypomniał on, że w grudniu 2019 roku dokładnie taki sam projekt został skierowany do Sejmu przez senatorów w ramach przysługującej izbie wyższej inicjatywy ustawodawczej.
- Mimo monitów czeka już pół roku na procedowanie - denerwuje się senator.
Borowski nie ma wątpliwości, że jest to zagranie "pod publiczkę". - Idą wybory,więc pan Morawiecki sobie o emerytkach przypomniał. Ale one nie dadzą się na to nabrać,bo były cały czas informowane o obstrukcji PiS-u - napisał były marszałek Sejmu, wicepremier oraz minister finansów.
W podobnym tonie wypowiedział się marszałek Senatu Tomasz Grodzki. - Premier zachwala, że ustawa dot. emerytur rocznika ‘53 trafia z rządu do Sejmu. Zapomniał dodać, że Senat złożył do Sejmu własny projekt w tej sprawie już pół roku temu i do tej pory leży on w sejmowej zamrażarce. Widać wybory czynią cuda - zwrócił uwagę.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl