- To oficjalne szacunki ZUS które nie są żadną tajemnicą. To, że świadczenia będą znacznie niższe w stosunku do wynagrodzeń, wiemy od co najmniej 20 lat – powiedział na antenie Radia Dla Ciebie Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiej Fundacji Narodowej.
Odniósł się tym samym do wpisu na Twitterze, w którym przedstawił wyliczenia dotyczące wysokości swoich przyszłych świadczeń emerytalnych. Chciał w nim przypomnieć, że przyszłe emerytury w żaden sposób nie zagwarantują wygodnego, bezpiecznego życia. "To będzie świadczenie w wysokości minimum socjalnego" – powiedział Marczuk.
Prowadzący audycję zapytał, czy są więc sposoby na to, by się przed takim scenariuszem zabezpieczyć?
- Po pierwsze, dłuższa praca. Nasz system wynagradza za każdy dodatkowy rok pracy (1 rok to emerytura wyższa o 7, 8 proc.), więc im dłużej pracujemy, tym mamy nie tyle większe szanse, co pewność, że standard życia na emeryturze będzie się poprawiał – powiedział wiceprezes PFR.
Ponadto samodzielne oszczędzanie oraz… możliwie liczna rodzina. Marczuk przypomniał, że nasz system emerytalny oparty jest na demografii, więc im więcej osób pracuje, tym lepsza jest sytuacja osób, które już zakończyły aktywność zawodową. Ponadto jeśli kilkoro dzieci wesprze rodzica na emeryturze, to jego sytuacja nie będzie dramatyczna.
Marczuk przyznał, że nie jest gołosłowny, bo sam ma pięcioro dzieci. "Dziś to koszt, ale mam nadzieję, że w przyszłości ktoś mi poda szklankę wody, no i te koszty się zwrócą" – dodał i doprecyzował, że było to powiedziane "pół żartem, pół serio".
Bo przede wszystkim, o czym przypominał w rozmowie, za swoją sytuację na emeryturze odpowiedzialni jesteśmy my sami. Podkreślił, że warto nie rezygnować z PPK (do systemu wszyscy pracownicy zapisani zostaną automatycznie; w pierwszej kolejności dotyczy to największych firm). Marczuk został poproszony o komentarz na temat małego zainteresowania PPK wśród pracowników tych największych waśnie firm.
Przypomnijmy, że zgodnie z danymi Instytutu Emerytalnego i kancelarii prawnej Wojewódka i Wspólnicy, zaledwie 40 proc. uprawnionych zdecydowało się na pozostanie w systemie.
- 75-proc. poziom partycypacji był przewidywany w ocenie skutków regulacji. My w Polskim Funduszu Rozwoju mówiliśmy zawsze, że będzie to ok. 50 proc. Po tym, co poprzedni rząd zrobił z OFE trudno zakładać, by było inaczej – powiedział Marczuk.
Dodał, że nie ma bardziej opłacalnego produktu finansowego niż PPK. Nie dość, że już na starcie oszczędzający dostają premię, to dodatkowo "ustawodawca wyciągnął wnioski z OFE i uznał, że pieniądze nie będą lądowały w jednym koszyku. Im jesteśmy starsi, tym bezpieczniejsze narzędzia wchodzą w grę".
Gość "Radia Dla Ciebie" odniósł się również do słów prezesa PFR Pawła Borysa, który powiedział, że dotarły do niego informacje, że są firmy, które zniechęcają pracowników do pozostania w PPK. Marczuk zapewnił, że takie sytuacje "są incydentalne".
- Na pewno będziemy razem z Państwową Inspekcją Pracy reagować, ale to jednostkowe sytuacje. Nie ma masowego zniechęcania przez pracodawców. Warto podkreślić, że mamy też wielu pracodawców, którzy bardzo entuzjastycznie pochodzą do PPK i zachęcają pracowników do udziału (np. Budimex), bo rozumieją, że PPK to szansa nie tylko dla pracowników, ale i gospodarki – zapewnił.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl