Większość Polaków nie potrafi wyjaśnić, o co chodzi w ostatnich zmianach w emeryturach - takich jak przekształcenie środków z OFE w Indywidualne Konta Emerytalne - czytamy w analizie Nationale-Nederlanden.
- W grupie osób, które słyszały cokolwiek na ten temat przeważają osoby starsze. Niestety, nawet one nie potrafią wskazać, na czym będzie polegała ta zmiana - czytamy również w analizie ubezpieczyciela.
Według analityków, potwierdzają to również liczby. Na koniec 2018 r. IKE (Indywidualne Konta Emerytalne) posiadało 995,7 tys. Polaków, natomiast IKZE (Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego) – 730,4 tys. - To kropla w morzu potrzeb 38-milionowego kraju, w którym już obecnie ponad 8 mln osób jest na emeryturze - mówi Joanna Walczuk, ekspertka Nationale-Nederlanden.
Według analityków brak wiedzy może wynikać również z tego, że Polacy po prostu nie mają zaufania do sytemu emerytalnego. - Przy aktualnych dyskusjach publicznych w sprawie przekształcenia OFE w IKE oraz modyfikacjach drugiego i trzeciego filaru, Polacy wyrobili sobie przekonanie, że nie można mieć pewności, czy obecny system emerytalny nie zmieni się w czasie, gdy oni przejdą na emeryturę - dodaje Walczuk.
Zdaniem ekspertki, u większości Polaków, zwłaszcza młodych, dominuje podejście do emerytury, którego symbolem może być cytat z bohaterki „Przeminęło z wiatrem” - “Pomyślę o tym jutro”. To może oznaczać w wielu przypadkach głodowe emerytury.
- Często takie "granie na zwłokę" ciągnie się latami, tymczasem skuteczne oszczędzanie wymaga prostych mechanizmów. Wystarczy wyrobić w sobie nawyk odkładania pieniędzy w momencie, gdy na naszym koncie pojawia się wynagrodzenie. Można zacząć od symbolicznych kwot, ale odkładanych systematycznie. Ważne, aby zgromadzone fundusze nie były dla nas łatwo dostępne. Nawet niewielkie oszczędności pomogą nam w sytuacji nieprzewidzianych wydatków – dodaje Joanna Walczuk.
Według najnowszych danych ZUS średnia emerytura wynosi obecnie 2236,84 zł brutto.
Emerytury. Nie wiemy nic i nie oszczędzamy
Eksperci już teraz alarmują, że emerytury dzisiejszych 20-, 30- i 40-latków będą znacznie niższe niż ich rodziców. Przyczyną tak negatywnych prognoz jest przede wszystkim demografia. Proporcja emerytów do osób pracujących jest coraz bardziej niekorzystna, a trend jest negatywny.
- Na rynek pracy wchodzą kolejne roczniki niżu demograficznego, społeczeństwo się starzeje, co w oczywisty sposób przełoży się na proporcję płatników składek do świadczeniobiorców - mówi Monika Szlosek, Dyrektor Departamentu Bankowości Detalicznej i Inwestycyjnej Deutsche Banku.
Potwierdzają to prognozy ZUS. Według nich, o ile dziś na jednego emeryta w Polsce pracują ponad trzy osoby, to w okolicach roku 2060 będzie to już tylko jedna. Liczba urodzeń jest obecnie niemal o połowę niższa niż na początku lat 80. Taki stan rzeczy już od wielu lat nie gwarantuje prostej zastępowalności pokoleń.
Dla wielu osób jedynym sposobem na podniesienie swojej przyszłej emerytury jest oszczędzanie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl