We wtorek rząd oficjalnie potwierdził to, o czym wiadomo było od dawna. Koniec z OFE, pora na transfer zgromadzonych tam pieniędzy. Blisko 16 mln Polaków wkrótce będzie musiało podjąć decyzję o tym, co stanie się z nimi stanie. Mowa o blisko 150 mld zł. Każdy klient OFE wskaże, czy jego środki trafią do ZUS czy IKE.
Warto podkreślić, że w przypadku wyboru IKE środki pozostaną praktycznie w tych samych rękach, z tą różnicą, że Powszechne Towarzystwa Emerytalne, obecnie zarządzające OFE, zostaną przekształcone w Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych zarządzające SFIO (Specjalistycznymi Funduszami Inwestycyjnymi Otwartymi).
Kto lepiej będzie zarządzał pieniędzmi przyszłych emerytów? Oczywiście podstawową kwestią jest zaufanie. Za ZUS stoi państwo, a za IKE prywatna instytucja finansowa. Rozstrzygnięcie w czyich rękach pieniądze są pewniejsze to temat na inną dyskusję. Tu skupiamy się na potencjalnych możliwościach zarobku i sprawności zarządzania pieniędzmi.
Likwidacja OFE. "W PiS jest ktoś od wymyślania pięknych nazw: opłata zamiast podatek"
Waloryzacja w ZUS
Choć ZUS nie ma narzędzi do inwestowania, a dla niektórych "prawdziwym" rozwinięciem tego skrótu jest Zakład Utylizacji Szmalu, w praktyce pomnaża oszczędności. Robi to poprzez waloryzację, a ta w ostatnich latach była na całkiem wysokim poziomie. Za rok 2018 waloryzacja składek emerytalnych wyniosła 9,2 proc. Rok wcześniej była na poziomie 8,7 proc., a dwa lata wcześniej 6,4 proc. To solidne liczby.
Jej wysokość w różnych latach wyglądała inaczej. Stawki zależą bowiem w dużej mierze od decyzji politycznych. Średnio po 2000 roku wynosiła około 6,6 proc. rocznie.
W przypadku ZUS jedno jest pewne: według księgowych zapisów z każdym rokiem oszczędności emerytalne rosną (pomijając kwestię wpływu kolejnych składek). Waloryzacja nie może być ujemna.
OFE z nową nazwą
W przypadku SFIO, a więc nowych OFE, trzeba się liczyć z ryzykiem straty części inwestowanych środków. Te bowiem w większości, tak jak do tej pory w OFE, będą lokowane na giełdzie.
Rządowy projekt zakłada nawet, że w pierwszych latach minimalne progi inwestycji w akcje na warszawskiej giełdzie będą się zwiększać. Na koniec maja 2020 SFIO będą musiały lokować w nich co najmniej 80 proc. aktywów. Do końca 2020 próg ten ma zwiększyć się do 88 proc., a do końca 2021 - do 92 proc. Dopiero z każdym kolejnym rokiem będzie stopniowo malał, by zejść do 70 proc. na koniec 2032 roku.
Warto podkreślić, że w przeciwieństwie do OFE jest zabezpieczenie dostosowujące politykę inwestycyjną SFIO do wieku oszczędzających. Powstanie w ramach SFIO tzw. subfundusz przedemerytalny, który będzie nakazywał bezpieczniejsze lokowanie środków w ciągu ostatnich 5 lat przed ustawowo określonym wiekiem przejścia na emeryturę.
Niezależnie od tego bezpiecznika, wszystko wskazuje na to, że początkowo pieniądze przyszłych emerytów będą podobnie zarządzane, jak ma to miejsce obecnie w OFE, a więc z dużym ryzykiem. Przypomnijmy, że dotychczas fundusze emerytalne inwestowały około 75 proc. aktywów w akcje krajowe.
Jakie stopy zwrotu w ostatnich latach uzyskiwały fundusze emerytalne? W zależności od funduszu wypracowane dla oszczędzających zyski w ciągu ostatnich 12 miesięcy wyniosły od 1 do 4 proc. W ciągu trzech lat stopy zwrotu wahają się od 15 do 21 proc.
Co w dłuższym horyzoncie czasu? Porównanie 3 i 5 ostatnich lat z inwestycji OFE pokazuje dobrze, że w przeciwieństwie do waloryzacji, oszczędności obracane na rynku nie muszą rosnąć. Bilans lat 2014-2019 jest gorszy niż 2016-2019.
ZUS był skuteczniejszy, ale...
Jedno to stopy zwrotu na papierze. Nieco inaczej wygląda to w praktyce. Na zlecenie Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych powstał raport, który pokazuje, jak od początku 2014 roku do połowy 2019 roku wzrosłaby wartość oszczędności emerytalnych pracownika zarabiającego przeciętne wynagrodzenie w średnich i dużych firmach. Okazało się, że w ZUS po tym czasie byłoby więcej pieniędzy niż w funduszach.
W okresie 5 lat wysokość samych składek wpłaconych przez pracownika wyniosłaby 8306,23 zł. Na koncie w OFE w tym czasie te pieniądze urosłyby do 8654 zł, a więc nadwyżka to tylko 350 zł. Tymczasem na koncie ZUS byłoby 10159 zł. Różnica to blisko 1,5 tys. zł na korzyść waloryzacji.
Ten sam raport pokazuje jednak, że ocena skuteczności funduszy emerytalnych mocno zależy od bieżącej koniunktury na rynkach finansowych. Należy podkreślić, że w najlepszym momencie w 2017 roku statystyki funduszy emerytalnych w tej konkretnej symulacji były lepsze niż ZUS. Jednocześnie uwagę zwraca 2016 rok, gdy w OFE chwilowo było nawet mniej pieniędzy niż wynikałoby to z wpłat.
Ryzyko w przypadku SFIO, a więc nowych OFE, będzie podobne. Oszczędzający muszą mieć świadomość, że ich pieniądze w dużej mierze będą obracane na giełdzie, więc będzie ryzyko okresowych strat. Jednoznaczna odpowiedź na pytanie, co się bardziej opłaca, z czysto statystycznego punktu widzenia jest więc niemożliwa.
Biorąc pod uwagę wyliczenia, ZUS nie wydaje się złą opcją na trzymanie oszczędności na emeryturę. Jednak nie najlepszy wizerunek tej instytucji może przeważyć. Według szacunków rządu, pieniądze z OFE do IKE będzie chciało przekazać około 80 proc. osób.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl