Przy okazji debaty o wprowadzeniu Pracowniczych Planów Kapitałowych, po raz kolejny przypomniano Polakom o tym, że powinni zatroszczyć się o pieniądze na przyszłość - w końcu o niskich świadczeniach z powszechnego systemu mówią już nie tylko jego krytycy, ale nawet prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych czy przedstawiciele Polskiego Funduszu Rozwoju.
W końcu, według danych Narodowego Banku Polskiego, tylko około 1,7 mln Polaków oszczędza na emeryturę na stworzonych do tego celu Indywidualnych Kontach Emerytalnych i Indywidualnych Kontach Zabezpieczenia Emerytalnego. To nieco ponad 10 proc. wszystkich pracujących Polaków - wynik niespecjalnie imponujący. Tym bardziej, że oszczędzanie na przyszłość może zaprocentować dwukrotnie - w dłuższej perspektywie, gdy przejdziemy na emeryturę oraz w perspektywie krótszej – gdy wpłacimy pieniądze na IKZE.
Wpłaty na IKZE można bowiem odliczyć od podstawy opodatkowania. W tym roku limitem wpłat jest 5718 zł, co w przypadku osób zarabiających do 85 528 zł (granica progu podatkowego) oznacza, że można zapłacić o 1015 zł mniej podatku. Dla tych, którzy wpadli w drugi próg, będzie to zysk nawet 1829 zł.
Jest drobny szkopuł - pieniądze na konto muszą trafić do końca 2019 r., a ze względu na święta, weekendy i skrócone godziny księgowania, przelew trzeba zlecić najpóźniej do 27 grudnia 2019 r.
To o tyle istotne, że większość korzystających z IKZE, wpłaca pieniądze pod koniec roku, gdy orientuje się, że wpada w drugi próg podatkowy.
- Pieniądze można wpłacać jednorazowo, w kilku ratach albo regularnie, np. co miesiąc. U nas ponad połowa wpłat jednorazowych ma miejsce w listopadzie lub grudniu. Nie należy jednak odkładać tego do sylwestra. Najlepiej zrobić przelew przed Świętami, a najpóźniej 27 grudnia. Wtedy mamy pewność, że wpłata zostanie zaksięgowana na rachunku przed końcem roku - mówi Bogusława Szyszka-Orłowska, dyrektor rozwoju ubezpieczeń na życie w Avivie.
IKE a IKZE
Indywidualne Konta Emerytalne i Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego to dwie podstawowe zorganizowane, dobrowolne formy oszczędzania na emeryturę.
Obie pozostają ciągle mało popularne – posiada je nieco ponad 10 proc. pracujących Polaków, a regularne wpłaty notowane są jedynie na co trzecim z nich.
Według danych Narodowego Banku Polskiego, na koniec 2018 r. IKE posiadało około milion Polaków. Zgromadzono na nich 8,7 mld zł, a średnia wpłata wynosiła 4,2 tys. zł. Roczny przyrost oszczędności netto - po odjęciu dokonanych wypłat - wyniósł około miliarda złotych. Na tę kwotę złożyły się wpływy na 33,8 proc. kont.
Zaletą IKE jest fakt, że wszystkie zyski (odkładane pieniądze są inwestowane przez instytucje prowadzące konta) mogą być zwolnione z 19 proc. tzw. podatku Belki. By móc skorzystać z tej formy trzeba dokonywać regularnych wpłat przynajmniej przez 5 lat lub wpłacić przynajmniej połowy wszystkich wpłat przed dyspozycją wypłaty oszczędności. Pod warunkiem, że taka dyspozycja zostanie złożona po tym, gdy ukończymy 60 lat (lub 55 lat w przypadku osób, które mają prawa do wcześniejszej).
Z kolei oszczędzanie na IKZE pozwala na natychmiastowe „oszczędności” – wpłacone pieniądze można odliczać od podstawy opodatkowania. Ich wypłata możliwa jest jednak po ukończeniu 65. roku życia z potrąceniem 10 proc. ryczałtowego podatku.
Pieniądze zaoszczędzone na tych kontach to prywatne środki, które podlegają dziedziczeniu jeśli wskażemy spadkobiercę . - Warto pamiętać, że IKE oraz IKZE są w pełni dziedziczone. Każdy może wskazać osobę, która przejmie środki po jej śmierci. W takim przypadku zgromadzone pieniądze nie przepadają i nie trafiają do budżetu - przypominał w rozmowie z money.pl Daniel Szewieczek, dyrektor ING Banku Śląskiego odpowiedzialny za narzędzia oszczędnościowe i inwestycyjne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl