Co partia, to inne podejście - jednak pomysły na to, jak obniżyć przedsiębiorcom składki na ZUS, mnożą się na potęgę. Od rezygnacji z płacenia składki po różne formy jej obniżenia. Każdy komitet wyborczy ma indywidualną propozycję - licząc, że przedsiębiorcy odpłacą głosem na to konkretnie ugrupowanie. - Gdyby to było takie proste, to w Polsce powstałaby już dawno partia przedsiębiorców z 10-proc. poparciem i rozdawałaby karty – mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" układający wyborcze prognozy Marcin Palade.
Czytaj też: ZUS. Pułapka w uldze, o której rząd nie mówi
Jednak nawet przedsiębiorcy ostrożnie podchodzą do propozycji zmian. Jak twierdzi Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan, najbardziej logiczne rozwiązanie to naliczanie składki od minimalnego wynagrodzenia lub proporcjonalnie od połowy dochodu, ale do wysokości 2,5-krotności przeciętnego wynagrodzenia.
Politycy prześcigają się w pomysłach, potrafią przekonywać do swoich obietnic - gorzej, gdy chodzi o liczenie. A może - co bardziej prawdopodobne - potrafią liczyć, ale unikają drażliwego tematu. Realizacja tych obietnic dla sporej części przedsiębiorców może oznaczać głodowe świadczenia emerytalne w przyszłości, bo przez niskie składki nie wypracują nawet minimalnej emerytury. Inny scenariusz zakłada, że do ich emerytur trzeba by dołożyć z budżetu państwa, czyli składalibyśmy się na to wszyscy.
- Problem polega nie tylko na tym, że składki są małe, ale także staż jest naliczany proporcjonalnie do małych składek. To część z nich pozbawia szansy na uzbieranie stażu uprawniającego do minimalnej emerytury - podkreśla główny ekonomista ZUS Paweł Wojciechowski. By otrzymać emeryturę minimalną, należy mieć staż składkowy wynoszący 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl